Searching...
wtorek, 13 września 2011

Świat czarno-biały

Życie generalnie jest bardzo proste.

Sami je komplikujemy.

Gdyby tylko ludzie trzymali się dychotomii: 'czarne-białe' to najzwyczajniej w świecie wszystkim byłoby łatwiej.
Odcienie szarości są dla mięczaków. 

Nooo, może nie od razu tak ostro.
Ale to 'zaburzenie kolorystyki' niewątpliwie komplikuje sprawy.
Tak wiem, ze każdy jest inny.
Tak, myślę o sobie: tolerancyjna. Daję innym prawo wyboru. Tylko dlaczego oni dokonują takich idiotycznych wyborów?
 

Owszem, zadaję sobie pytania.
Na te łatwiejsze szybko znajduję odpowiedź.


Związki przyczynowo-skutkowe, to moja specjalność.

A trudne, naprawdę trudne pytania?
Tych unikam.
I tak nie mam wpływu na pewne rzeczy.


Rozlazłość mnie wkurza, nieporadność męczy, niezorganozowanie oburza, chwiejność emocjonalna doprowadza do szału.
Nie rozumiem, jak można np. popaść w depresję?! Przecież każdy ma władzę nad swoimi myślami.
Jak można mając potencjał, dobre wykształcenie, inteligencję, nie mieć normalnej pracy?!
Jak można nie radzić sobie z własnymi dziećmi?!
Nie wiem. Po prostu nie rozumiem.

W głowie się nie mieści!

To ja.
Sprzed parunastu lat.
Pewnie zupełnie typowa, dwudziestoletnia u progu dorosłości.
Gówniara.
Dysputantka (przegadać mnie trudno).
Mądrala.
Wszystkowiedząca.


A teraz, z paroma dyplomami z Uniwersytetu Życia, z paroma niezdanymi egzaminami, z utartym nosem i podciętymi skrzydełkami nie jestem już taka buńczuczna.
Nie stawiam się.
Kładę uszka po sobie i mówię "Nie wiem".


Bo co ja wiem?
Tak jakby co raz mniej.
Nie miewam prostych odpowiedzi, a najczęściej nie miewam ich wcale.

I może dlatego, gdy absolutnie przypadkowo, klikając na linki w kolejnych blogach natrafiam na wpis, do którego namiary podaję niżej, to nie umiem sobie wytłumaczyć DLACZEGO.

Obcy ludzie.
Nie znam ich.
Pierwszy raz w życiu widzę ich zdjęcia.

Przepiękne, szczęśliwe, tchnące nadzieją.
I czytam.
I tak jak pozostałe trzysta komentujących osób odświeżam stronę w nadziei, że zniknie.
Ale nie znika.
Kurczę się w sobie, zastygam w przerażeniu, że przecież skoro tak bezsensownie, bez przyczyny, bez iskierki nadziei, to i na mnie może paść w każdej chwili.

Może powinnam wykrzesać z siebie swoją dawną umiejętność znajdowania wytłumaczenia na wszystko?
Odpychania złych myśli w niebyt?
Nieprzejmowania się?


Może ...

A jednak nie potrafię się 'rozkurczyć' od soboty.

Igor




wtorek, 13 września 2011




2011/09/14 11:20:42
szszszqrva/

2011/09/14 12:25:30
Dosadnie, ale aż się samo ciśnie na usta.

2011/11/29 23:37:03
Pozwól, że ja będę czarno-biała: ot, cudze dziecko. Zginęło w wypadku. Może rodzice nie upilnowali (będą się obwiniać do końca życia), może pijany kierowca (takich od razu, na miejscu rozstrzelać!) a może wypadek "po prostu". Bo wypadki chodzą po ludziach, też po niedorosłych. No trauma. No na szczęście nie na nas trafiło (tak, to jest to, co każdy pomyśli choć nie każdy się przyzna). Potem strach i czarne scenariusze w głowie, że jak(by) moje dziecko, mój mąż itd.

Kochani rodzice, nie ma najmniejszego sensu modlić się za niego. To NICZEGO nie zmieni. Poproście lepiej o modlitwę we własnej intencji.

2011/11/30 21:17:14
Ja aukurat też nie wierzę, że modlitwa w czymś temu chłopcu pomoże.
Ale rodzicom pewnie tak - i pewnie o to chodzi. O jakąś świadomość, że nie wszyskto się skończyło bezpowrotnie, że może mamy jeszcze jakąś niewidzialną, niezdefiniowaną nić połączenia. Choćby przez modlitwę.
I tak - dokładnie tak pomyślałam, że dobrze że mi się to nie wydarzyło i myślałam o moich dzieciach.

Ale też długo, długo myślałam o tych rodzicach i nie wiem, jak można po czymś takim żyć ...

Ja już czarno-biała nie jestem.
Bo naprawdę nie wiem, jakie były moje reakcje na taką tragedię. Np. absolutnie nie wierzę we wróżki, astrologię, jasnowidzów i inne para-normalne cuda-wianki. Ale kto wie, w obliczu jakiejś tragedii może chwytałabym się tego jak ostatniej deski ratunku (myślę tu np. o sławnej sprawie Iwony Wieczorek)

 

0 comments:

Prześlij komentarz

Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)

 
Back to top!