Nic z tych rzeczy!
Otóż dzisiaj, bladym świtem, gdy tylko na malutką chwilkę przytuliłam się do poduszki po oporządzeniu całego towarzystwa (a mam dziś wolne, więc czułam się w pełni rozgrzeszona; zresztą to słońce, ten rześki wietrzyk i koncert ptaków za oknem, wszystkie szeptały do mnie: Śśśśśpiiiij) przyśniły mi się ... Kaczka, Bebe i Ania z Aniukowego Pisadła!
Nie wiem, czy to była reakcja na wczorajsze przegrzanie zwojów w wyniku gorącej dyskusji na temat przyszłości 'finki', czy jakieś zupełnie niezbadane pokłady mojej podświadomości zrobiły mi psikusa.
Stwierdzam jednak nieodkrywczo, że mózg człowieka jest nad wyraz nieobliczalnym i nieprzewidywalnym urządzeniem.
I że chyba za dużo czasu spędzam w blogosferze :)
Bo skąd nagle Bebe?!
Może chciała mnie upomnieć, że dawno nie komentowałam jej postów, he, he, he?
I do tego wystylizowana na hipiskę!
Biegała po domu w porwanych dżinsach o zawiniętych nogawkach, z długimi blond włosami przepasanymi charakterystyczną dla dzieci-kwiatów opaską.
Bebe! Nasza piękna, elegancko przycięta kasztanowa brunetka w turkusowych rajstopkach!
A jednak wiem, że to była Bebe, bo sobie cały czas zadawałam pytanie, jak to jest możliwe, że ona taka młoda, a już zrobiła doktorat?!
Bebe cały czas coś załatwiała i latała po domu jak fryga (po dużym, niemieckim domu z drewnianą podłogą i oknami z zazdrostkami - w końcu, nie wiem, czy zauważyliście, było to frakcja niemiecka), podczas gdy ja z Anką gadałam, choć jako żywo, nie pamiętam o czym.
Pamiętam, że co chwila ją zatrzymywałam i kazałam potwierdzać, że Ania wygląda tak samo jak ja.
- No zobacz, Bebe, mamy takie same włosy! Takie same oczy i nosy ...
- Włosy tak*, - mówiła na odczepkę Bebe - ale nic poza tym. Widzę, że bardzo chcesz być do niej podobna ...
I tak się z nią nie zgdzałam. Czułam, że Ania i ja to wirtualne bliźniaczki :))
W pokoju obok budził się ze snu, spowity w różowe tiule i koronki kaczkowy Biskwit, który na mój widok rozpłakał się tak rozpaczliwie, że nawet Kaczka nie mogła go utulić (chyba jednak nie jestem podobna do łagodnej Ani :))
W pewnym momencie Biskwit się jednak zdematerializował (jak to w snach - zero konsekwencji i błędy w scenariuszu są na porządku
Miałam więc Kaczkę tylko dla siebie.
A chciałam jej zadać bardzo ważne pytanie: Jak ona to zrobiła, że dała radę się przeprowadzić do Niemiec, rzucając już w miarę ustabilizowane życie na Wyspach Brrr (tu znowu bebeluszkowe nazewnictwo się ukłoniło).
Krótkowłosa Kaczka (tu sugestie Mery Selery zdały się odegrać swoją rolę), odziana w granatowy kardigan z białą lamówką, ze złotym łańcuszkiem typu herringbone i zegarkiem do kompletu (Boże, jak ona to robi, że jest taka elegancka!) przysiadła na krzesełku, wzięła oddech i ...
... w tym momencie zadzwoniła sąsiadka, która chciała przed pracą odebrać paczkę pozostawioną poprzedniego dnia przez listonosza.
Byłam na nią okropnie zła, że przerwała mi sen w tak ciekawym momencie.
Z drugiej zaś strony się ucieszyłam.
Cały czas bowiem towarzyszyła mi męcząca myśl, że przecież ja miałam nikomu nie zdradzać, jak wyglądam :)
Z drugiej zaś strony się ucieszyłam.
Cały czas bowiem towarzyszyła mi męcząca myśl, że przecież ja miałam nikomu nie zdradzać, jak wyglądam :)
Czy ktoś może ma jakąś wykładnię mojego snu?
________________________________________
* w rzeczywistości nawet włosy mamy inne :))
Ps. Przepraszam wszystkich pozostałych, że nie zagościli w moim śnie. Uwierzcie - nie miałam na to wpływu :))
________________________________________
* w rzeczywistości nawet włosy mamy inne :))
Ps. Przepraszam wszystkich pozostałych, że nie zagościli w moim śnie. Uwierzcie - nie miałam na to wpływu :))
wtorek, 8 kwietnia 2014
Na pewno zainspirowałaś się moim ostatnim wpisem! ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż. Bebe i Kaczka zarobią krocie na książce, a Ty i Aniukowe na czymś swoim! Ot co!
My też coś wymyślimy - np. syntetczną cierpliwość w ampułkach, albo zastrzyki z gramatyką języka polskiego dla dzieci wielojęzycznych.
UsuńNie wiem, czy to był akurat Twój wpis, ale niewątpliwie potwierdza on jedno - sny w jakiś tam sposób odzwierciedlają (choć czasami pokrętnie) to, co nasz mózg przerabia na jawie.
Nie no...Mi tez się Ania śniła, jak piłysmy sobie coś (?) , nie wiem gdzie... Jak ona się pcha w te sny...???!!! ;-)
OdpowiedzUsuńPcha się w cudze sny, gada, pije... Rety! Ciekawa jestem, czy mąż wie, co z niej za ziółko? :)
UsuńCzuję się okropnie pominięta. Strasznie chciałabym zagościć w śnie. Może jak najesz się przed snem mielonych? Sennik internetowy mówi "Ogólna interpretacja snu o koleżance jest taka, że sen ten należy odczytywać jako znak, że powinno się nieco odpocząć i zrelaksować.". Przegrzałaś się finką. Poleż sobie:)
OdpowiedzUsuńMielone zrobię w czwartek. Dam Ci znać, jaki będzie efekt.
UsuńWłaśnie chciałam poleżeć, a tu przyszła sąsiadka po paczkę :)
A tak poza tym to pewnie dlatego, że nie pracujesz za Odrą, tylko w UK :)
UsuńOjacie! To nie od gimnastyki postnatalnej te zakwasy. To do tego, ze biegam po twoich snach :-) I oficjalnie oswiadczam, nie mam granatowego z lamowka, ani zlotego lancuszka, a zegarek tez nie jest zloty. Plastikowy jest. Swatch Double Strap. To na wypadek gdybym znow ci sie snila i gdybys chciala sprawdzic tozsamosc :-)))
OdpowiedzUsuńNatomiast na pytanie ze snu odpowiedz jest z jednej strony krotka: oszalalam, a Norweski to wykorzystal. Z drugiej zas cholernie skomplikowana. To moze wpadne w ten sen znowu i wyjasnie? A Bebe dziecko-kwiat wykorzystaj, niech nagotuje zupy cytrynowej! W sumie w taki sen z zupa cytrynowa to i ja chetnie wpadne :-) Kiedy?
Kaczko, a bo ja wiem, czy Ty się znowu nie przebierzesz? Ale wyglądałaś naprawdę super elegancko, więc wstydu nie ma. Ale dobrze, w razie czego będę analizować zegarki przybyłych.
UsuńWpadnij koniecznie, może w nocy z czwartku na piątek, bo będę wtedy eksperymentować z zapraszaniem Pieprza (po zjedzeniu mielonych :)))
A jak się jeszcze uda namówić Bebe na tę cytrynówkę, to w ogóle będzie piknie!
No to super! Skrecamy senna impreze! Cytrynowa, mielone, to moze ja piwo przyniose?
UsuńPiwo możesz przynieść dla gości, bo ja pijam tylko Bailays'a :)
UsuńTo trzeba by o deserze pomyśleć. Tylko nie Victoria cake, błagam (tak mi się przypomniało w związku z zeszłoroczną szaradą z metra - w tym roku jakoś mi się jeszcze nie udało zabrać :)
Może jakiś szwedzki akcencik dla odmiany?
Piszę się! Cytrynową z kurzym biustem biorę na biust własny!
UsuńBailays to jest dobry deser ;)
Och, żeby w takim momencie się obudzić! Ci angielscy sąsiedzi nie mają za grosz wyczucia czasu, doprawdy! ;)
OdpowiedzUsuńTo właśnie nie była Angielka. Angielka by czekała (chyba) aż jej sama tę paczkę przyniosę w dogodnym dla mnie czasie.
UsuńA co gorsza, ta paczka nie była wcale dla niej, tylko dla landlorda (który bywa tylko w weekendy) - czytać awizo nie umie, czy co?
O żesz! Toż to się sama finka w kieszeni otwiera!
UsuńNo ci mówię!
UsuńKłania się stała bywalczyni cudzych snów...Ela, to podejrzane, że my tylko pijemy, nie? Fidrygauko, jestem zaszczycona tak zacny sennym towarzystwem...żeby to z Kaczką, Bebe i z TOBĄ...matko jedyna! Mam nadzieję, że się jakoś prezentowałam, uczesana byłam i jakiś tusz do rzęs chociaż...A jak mówisz, że my bliźniaczki...jak mi dobrze...Niestety głosu takiego jak ty nie mam, ani tak pięknie wypielęgnowanych paznokci (post, w których wygrałam zakładki :-)!)...ale nadrobię, przysięgam! Czuję się jakoś tak bardziej ośmielona i zapraszam znakomite koleżanki pisarki w moje skromne, senne progi...dzisiaj, ewentualnie w sobotę to coś upiekę :-)...
OdpowiedzUsuńANIUUU!!! Nie wiem jaki głos ma fidrygauka (gdzies można podsłuchać?) ale TY masz cudowny!! Taki, ze się myśli, że się zna od zawsze!!
UsuńI róbcie tę imprezę....
Aniu prezentowałaś się bardzo ładnie. No przecież mówię, że bardzo chciałam być Tobą! A ja tam się w byle kogo wcielać nie lubię :)
UsuńGłos mój od ponad tygodnia zachrypnięty. Pewnie się za mocno darłam na dzieci - nie dziwne, że i Biskwit mnie nie polubił :)
Deser przynieś - jak najbardziej! Domowe ciasto, mniam, palce lizać!
@Elu, mój 'sławny' głos możesz posłuchać tutaj, aczkolwiek od razu uprzedzam: sprawa jest mocno przereklamowana!
http://szeptywmetrze.blogspot.co.uk/2013/10/losowanie-tadam.html
Niewątpliwie przyśniło ci się moje wewnętrzne alter ego, te co mieszkało w hipisowskiej komunie w Stumilowym Lesie. I taka szczupła byłam???? O rany! :) Zaczycona czuję się silnie. W głównej roli u samej Fidrygauki? Hiperwentyluję się w torebkę.
OdpowiedzUsuńJuż wyjaśniam, żeby Cię już nie męczyło w nocnych marach: Doktorat w moim wieku robi się dzięki kryzysowi finansowemu, który zapewnia brak miejsc pracy dla świeżo upieczonych magistrów, oraz dzięki przychylności Brrrrrtyjskiego rządu rozdającego hojnie stypendia naukowe, a potrzebującego wypełnić tabele "Ethnic equality". Zapewniam jednak: Bywają młodsi!
To ja jestem zaszczycona!
UsuńChyba będę musiała zweryfikować zdanie na temat spotkań w realu, bo te senne najwyraźniej nie przebiegają wg zaplanowanego scenariusza.
Mimo mielonych Pieprz się nie pojawił, a i zupy cytrynowej wciąż jeszcze mi się nie udało posmakować :)