Bo nie jest.
Jest nawet całkiem niezły, powiedziałabym.
Oczywiście akcent mam taki, że jak tylko powiem 'Hello', to niczym odzew na hasło pada pytanie: "Eastern Europe?".
Nie, żebym się wstydziła swoich przepięknych polskich, silnych korzeni (na polską megalomanię, o której ktoś wspomniał w komentarzach też nie cierpię :)), ale - tak myślę - jak już tak na wstępie kaleczę, to pewnie w dalszej konwersacji wszystko inne bedzie jeszcze mniej klarowne.
A poza tym (mówcie sobie, co chcecie) w moim zawodzie, gdzie wystepuje się jako, powiedzmy tajemniczo, specjalista, taki ciężki akcent wydaje mi się nieprofesjonalny.
Wręcz ośmieszający.
Taki mam swoj mały kompleks, albo humorystycznie zwąc wielką frytę (ang. chip on my shoulder - idiom z grą slów, gdzie 'chip' oznacza wyimaginowany niemalże wiórek na ramieniu, który chcemy z uporem maniaka strzepać, choć w ogóle nie zaważa to na naszym wyglądzie. 'Chip' to tez frytka :))
Kompleks akcentowy to jedno, ale debilne błędy stylistyczno-gramatyczne, to już oddzielne zagadnienie. Jak walnę takiego, to śni mi się po nocach. To tak jakby polonistka powiedziała "Chłopacy, trzeba wziąść bynajmniej tą szafę". A niestety w pośpiechu zdarzają mi się często.
Wczoraj bylam u znajomych na wielkim 'ĘĄ' party z okazji Dnia Rodziny. Gospodyni, dumna i blada puściła nagranie z programu telewizyjnego, w którym jej córka piekła przeróżniaste babeczki (cup cakes) i jej grupa zdobyła największą ilość punktów w jakimśtam konkursie.
Córka, we własnej osobie, kręcił się spłoniona między ekranem a kuchnią.
Gdy mnie mijała, chciałam tak z grzeczności zagadać (po paru latach jakoś te 'small talk' stają się bardziej naturalne :)) i wypaliłam:
- So, is it you who was the cooker*?
- ???? (konsternacja, czyli)
- Did you make the cakes?
- Oh, yeah, I was the baker.
*cooker - podle przybiera formę wykonawcy zawodu, choć w przeciwieństwie do rożnych gardener, worker, baker jest niczym wiecej, jak tylko ... kuchenką :), a kucharz, to ... cook.
Ale bez obaw. Spałam dziś słodko;)
Ps. Na osłodę dostałam dziś wiadomość, że moje dziecię wygrało konkurs na spelling (ortograficzny) i pokonało 47 rodowitych Anglików, więc pękam z dumy!
Może ją czeka mniej zakompleksiona przyszłość?
A tu fajny skecz o najczęściej popełnianych błędach językowych w angielskim.
poniedziałek, 6 czerwca 2011
2011/06/09 13:29:33
ja też kiedyś tak przywaliłam... już
nie będę się wypisywać dość że zrobiłam z siebie głupa co się zowie. a
chip on the shoulder chyba ma inne znaczenie? kiedyś dostałam od swej ex
teściowej z wysp taką książeczkę z wyrażeniami i tam było napisane, że
to oznacza ni mniej ni więcej tylko "szukać zaczepki"?!
2011/06/09 16:21:06
Chyba jednak ma takie znaczenie :)
Za Cambridge Dictionary:
have a chip on your shoulder
informal
to seem angry all the time because you think you have been treated unfairly or feel you are not as good as other people
He's got a chip on his shoulder about not having been to university.
Generalnie to chyba chodzi o 'przewrazliwienie' na jakims punkcie, wiec moze stad tez drazliwosc i szukanie zaczepek :)
Za Cambridge Dictionary:
have a chip on your shoulder
informal
to seem angry all the time because you think you have been treated unfairly or feel you are not as good as other people
He's got a chip on his shoulder about not having been to university.
Generalnie to chyba chodzi o 'przewrazliwienie' na jakims punkcie, wiec moze stad tez drazliwosc i szukanie zaczepek :)
2013/03/22 17:06:53
Poczytuje sobie i poczytuję Twój blog
i przy tym poście stwierdziłam, że po prostu muszę TO napisac.
Popełnialm ten sam błąd, nazywając kolesia "cooker":) jak głupio się za
chwilę poczułam... i choć też "spikam dość dobrze" to popełnianie
bgłupich błędów mnie dobija.
Pozdrawiam z Zielonej Wyspy
Anka
Pozdrawiam z Zielonej Wyspy
Anka
2013/03/22 17:38:35
Hrabino, cieszę się, że wreszcie zdecydowałaś się skomentować (czyżbym działała tak onieśmielająco? :))).
Fakt, 'nawymyślanie' komuś od kuchenek nie jest fajne, ale co powiesz na to:
Mój kolega zapuścił brodę.
Chciałam to skomentować i powiedziałam czule "I like your ... bird".
Zawsze mi się myliła ta dziadowska wymowa brody i ptaka :))
Kolega się zapłonił, wszyscy mieli niezły ubaw, a ja od tej pory zastanawiam się trzy razy zanim wymówię jedno z tych słów.
To była kara za moją hipokryzję, bo tak naprawdę nie przepadam za brodaczami, he, he.
Fakt, 'nawymyślanie' komuś od kuchenek nie jest fajne, ale co powiesz na to:
Mój kolega zapuścił brodę.
Chciałam to skomentować i powiedziałam czule "I like your ... bird".
Zawsze mi się myliła ta dziadowska wymowa brody i ptaka :))
Kolega się zapłonił, wszyscy mieli niezły ubaw, a ja od tej pory zastanawiam się trzy razy zanim wymówię jedno z tych słów.
To była kara za moją hipokryzję, bo tak naprawdę nie przepadam za brodaczami, he, he.
0 comments:
Prześlij komentarz
Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)