Searching...
środa, 29 czerwca 2011

roczna córka z penisem

Dziś znowu poważnie.
Bo poważnie - płakać się chce jak się czyta takie wiadomości. I wiem, że tania senacja, że manipulacje danymi, że kto tam naprawdę wie, jak to jest, ale ... zupełnie z palca to ta wiadomość na pewno wyssana nie jest.


Ale od początku.

W Polsce, gdy byłam w ciąży to albo na USG było widać oczywistą oczywistość w kwestii płci, albo pan gin wypalał wprost, nie pytając się czy chcę wiedzieć czy nie, najlepiej okraszając jakimś rubasznym komentarzem (na temat, rzecz jasna sprawności seksualnej męża, sugerując - zapewne w oparciu o niezbite dowody naukowe - że jak syn, to mąż dziarski).

W Anglii po raz pierwszy usłyszałam formułkę: "It is our hospital's policy not to tell the gender."*
"Fair enough" - pomyślałam, bo chciałam choć raz doświadczyć niespodzianki.
Zastanowiło mnie to jednak.

Poszperałam chwilę w necie, rozejrzałam się wokół i ... wszystko stało się jasne. Sąsiedztwo zdominowane przez Azjatów.
A dla - mieszkańców Indii głównie (oczywiście wiem, że uogólniam okrutnie, ale nie będę przecież teraz pisać rozprawki socjologiczno-religijnej) chłopcy to panicze, a dziewczynki są bleee.
Bo to droga impreza mieć córkę.
Za mąż trzeba wydać, wesele tygodniowe urządzić, wyposażyć (haracz niby, żeby ktoś ją łaskawie wziął).
A jak mąż, nie daj Boże, przeniesie się w inne wcielenie, to jeszcze trzeba przyjąć z powrotem jak skazę na honorze i utrzymywać do końca życia.

Więc dziewczynki trzeba usuwać.
A że aborcja w UK jest legalna do 20 tygodnia, to dawaj - przechytrzmy los, przeznaczenie, Boga, siłę wyższą, karmę, przypadek - wyskrobmy panienkę i zmajstrujmy sobie paniczyka.

Brzmi niewiarygodnie?
Dla mnie absolutnie tak! Nie znam żadnego Hindusa / Azjaty któremu by taka bzdura przyszła do głowy.


Ale ... wygląda na to, że statystyki mówiły coś innego. I badania socjo-kulturowe właśnie zdawały się potwierdzać, że jednak taka tendencja istnieje. Przyczyniło się to do takich właśnie uników stosowanych przez szpitale (a Anglicy mają fiśka na punkcie 'evidence based medicine'** i potwierdzania wszystkiego milion razy, więc nie sądzę, że była to pochopna decyzja).


Artykuł we wczorajszym Metrze zdaje się to potwierdzać prawdziwość tego zjawiska.
Otóż w Indiach także zakazano jakichkolwiek testów ustalających płeć, gdyż dramatycznie zmniejszyła się liczba przychodzących na świat dziewczynek. Ale Indusi, pod silną presją społeczną wyprodukowania męskiego potomka i dziedzica wynaleźli sposób, żeby ten zakaz obejść.


I zabrali się - dosłownie - za produkcję męskich potomków. Zaczęli mianowicie namiętnie poddawać swoje córki operacjom zmiany płci.
Setki dziewczynek - niekiedy zaledwie rocznych - poddawanych jest operacjom.
Bogaci rodzice płacą ok. 2000 funtów (sumę zawrotną jak na indyjskie realia) za operacje plastyczne genitaliów. Nie zniechęca ich nawet informacja, że dzieci takie pozostaną bezpłodne.

Skala zjawiska: ok. siedmiu ekspertów wykonało po 200-300 operacji rocznie.

Tylko nie mówcie, że to bardzo niewiele w porównaniu z całą popoulacją półkontynentu.

Proceder został ujawniony niedawno przez Hindustan Times i (na szczęście) wzbudził falę wściekłej krytyki. Są plany, by uregulować to prawnie i zabronić rodzicom podejmować za dzieci nieodwracalne decyzje, ważące na całym ich życiu.
 

Na razie jednak proceder kwitnie nieuregulowany, a rodzice dzieci, które przeszły przez tę operację twierdzą, że dzieci nie będą w przyszłości miały problemów ze swoją seksualnością, tożsamością i w ogóle żadne traumy im nie straszne, bo przecież zanim dorosną dawno już zdążą zapomnieć o operacji.
Można by swojsko rzec: "Do wesela się zagoi".





* praktyka szpitala nie zezwala na ujawnianie płci dziecka

**medycyna oparta na ewidentnych i potwierdzonych dowodach na skuteczność danej terapii, zabiegu itp.



środa, 29 czerwca 2011

2011/06/30 10:15:18
Zacytuję mojego wujka, który twierdzi, że chłopcy to cukierki, a dziewczynki są papierkami. Niby mamy XXI wiek, a poglądy jak ze Średniowiecza.
 
2011/06/30 13:16:14
O Losie. Soczewica im chyba ostro fermentuje ...
 
2011/06/30 22:44:40
@fluorescent - powiedzenie bardzo zgrabne, choć niestety przerażająco prawdziwe
@veni23 - na szczęście ten ferment nie dotyczy większości (choć i tak los tych paruset dzieci nie będzie chyba najszczęśliwszy)

 
2011/07/01 09:06:44
Dokładnie tak. Ale już nie boli mnie fakt, że jestem traktowana gorzej od facetów. Kwestia przyzwyczajenia...
Czuję się dumna z tego, że jestem kobietą, i nie pozwalam sobie, by mnie zdławiono.
W końcu, kochani faceci, bez nas byście zginęli.



0 comments:

Prześlij komentarz

Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)

 
Back to top!