Searching...
środa, 25 maja 2011

szepty w metrze czyli na dobry początek



Początkowo na blogu (mój pierwotny blog (click)) zapisywałam swoje przemyślenia w drodze do pracy, luźne skojarzenia, komentarze do przeczytanych notatek prasowych (niewyartykułowane z braku kompana podróży), emocje ubrane w słowa, miszmasz codzienny, szepty w metrze i inne odgłosy miasta.


Miał być to trening systematyczności i zwięzłości, czyli jak dla mnie nie lada wyzwanie ;)

Pisałam krótkie notatki raz-dwa razy dziennie w drodze do pracy (spójrzcie na kalendarz na screenie powyżej - 19 wpisów w miesiącu!!!)

Ale ...

Po prawie pół roku koncepcja bloga 'się zmieniła'.
Z krótkich, codziennych notatek przerzuciłam się na dłuższe, a rzadsze wpisy.

Pierwotne założenie zupełnie mi nie wyszło: ani nie jest systematycznie, ani zwięźle czyli ... cała ja! Niedotrzymująca składanych sobie samej obietnic, nadmiernie rozgadana amatorka zdań wielokrotnie złożonych, niepoukładana analizatorka otaczającej rzeczywistości, rozbierająca - czasem  zupełnie niepotrzebnie - wszystko na czynniki pierwsze.

I nie będę tu winić metra, tuneli czy szybkich pociągów, które (poprzez brak zasięgu) regularnie wysyłały moje mozolnie wklikiwane wpisy w niebyt, doprowadzając mnie do furii. 
Ja po prostu znów chciałam stać się kimś, kim nie jestem i nigdy nie będę ...

Tym niemniej ... zapraszam do lektury ;) 

A trochę inna Fidrygauka tutaj:
 


Ps. Dla porządku dodam jeszcze wyjaśnienie, skąd wzięła się nazwa bloga i mój nick.

Otóż od pewnego czasu pisałam już bloga tematycznego, w który nie chciałam wplatać moich osobistych przemyśleń, które co raz gęściej pętliły się w mojej głowie. Postanowiłam więc, że rozpocznę pisanie takiego luźnego, anonimowego bloga, gdzie nikt mnie nie zna.
Pod żadnym pozorem nie zamierzałam dawać namiarów znajomym, kuzynom ani nawet mężowi.
Chciałam mieć wolność niekontrolowaną obawami, co ciotka Ziuta pomyśli, jak przeczyta, albo czy mama się nie obrazi, jak coś o niej napiszę w porywie czułości/złości (niepotrzebne skreślić).

Jak postanowiłam, tak też natychmiast wprowadziłam myśl w czyn!
Po głowie zaczęło mi chodzić słówko 'fidrygałka', które znałam, ale nie byłam do końca pewna jego znaczenia.
Po sprawdzeniu wszystkich dostępnych definicji tego słowa (którego używa się, tak swoją drogą, głównie w liczbie mnogiej, no ale sami rozumiecie, rozdwojenia jaźni nie mam :)) stwierdziłam, że 'błahostki, rzeczy nieważne, drobnostki, detale, głupstwa, ozdoby zbędne lub dobrane bez smaku' IDEALNIE wprost pasują do tego, o czym chciałam wtedy pisać (patrz: początek wpisu).
Zdecydowałam się jednak na wersję fonetyczną 'fidrygauka', bo bez [ł], którego nie można było użyć w nicku, brzmiałoby to nieco po wileńsku ;)


Nazwa bloga pojawiła się równie niespodziewanie.
Po prostu zaświtała mi w główce, niczym natchnienie spadające na poetę :))
A że jeździłam wtedy dużo metrem, spodobało mi się jej brzmienie, rozpoczynające się i kończące sylabą [sze], mimo iż 'londyńska tuba'
wcale nie szepce, ale nieznośnie wręcz hałasuje, szczególnie starsze linie typu Disctrict czy Bakerloo.

I tak powstały 'szepty w metrze', które może na pierwszy rzut kojarzą się z intrygą detektywistyczną lub powieścią astropsychologiczną, a nie z Anglią, ale ... z drugiej strony nie są kolejnym 'Gotowaniem Kasi' czy 'Książkami Isi'.
(Uprasza się wszystkie gotujące Kasie i czytające Isie o wybaczenie :)) 




środa, 25 maja 2011

4 comments:

  1. Życzę wytrwałości i systematycznosci.
    Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Z tym u mnie najczęściej krucho (ale średnio ze sześć postów na miesiąc udaje mi się stworzyć),więc życzenia jak najbardziej trafione.
      Pozdrawiam równie gorąco :)

      Usuń
  2. Jakże się cieszę , ze wykorzystałaś elastyczność języka polskiego do wprowadzenia nas w błąd :)
    Ja już nie piszę.. ale CZYTAM... więc PISZ PISZ PISZ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, udało mi się pare osób wkręcić ;)
      A dlaczego już nie piszesz?
      W każdym razie mam Cię wciąż w spisie blogów, więc jak Cię dopadnie natchnienie, będę o tym wiedzieć ;)
      Miłej lektury zatem.

      Usuń

Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)

 
Back to top!