Searching...
wtorek, 31 maja 2011

retrowirus

Dzisiaj pierwszy raz oficjalnie spotykam się z osobą zakażoną wirusem HIV. Tzn. pierwszy raz, kiedy o tym wiem.
I co?
I to, że się boję!
Jest to strach irracjonalny, ale jest.
Silny i do bólu brzucha, który się wcale nie zamierza słuchać głowy. Zresztą głowa też jakby w amnezję jakąś popadła. Przynajmniej prawa półkula. Lewa jej tłumaczy, że przecież ten wirus na nią nie skoczy i nie rozprzestrzeni się w tempie natychmiastowym, ale prawa jest oporna i do tego podjudzana przez brzuch.
A i fakt, że spotykam się na gruncie przeciwnika, nie pomaga.

Zajmę się lekturą porannych plotek, żeby zająć łeb...

Ps. 1 Dowiedziałam się, kim jest Cheryl Cole :)




Ps. 2. Wizytę przeżyłam. Na początku byłam zbyt zszokowana innymi rzeczami, by myśleć o wirusie. Ale po chwili złapałam się na tym, że wciąż obsesyjnie myślę, iż jak dotknę czegoś, a potem tę rękę wsadzę do ust lub oka, to koniec. 
I rzucajcie sobie we mnie kamieniami!

wtorek, 31 maja 2011


2011/05/31 09:26:39
Hej, fajne, ty to w podróży pisujesz? Jak to robisz? Przez laptopa czy komórkę?

2011/05/31 12:32:39
a co to za spotkanie?

2011/05/31 13:37:57
@katerina_89 spotkanie zawodowe (ze względu na charakter pracy muszę znać pewne szczegóły, których zdradzać nie mogę :))

@bardzo zła matko (utożsamiam się :)) piszę z komórki, zdjęcia wklejam z kompa później

2 comments:

  1. hmm
    otóż ja wiele lat temu nawet w jakimś konkursie wiedzy o HIV brałam udział i wiedziałam wiele, nawet szczegóły o proteinowej otoczce tegoż wirusa i... mimo wszystko rozumiem Twój strach.

    Jest tu u nas w mieście taka jadłodajnia, miejsce spotkań, integracji i pracy osób seropozytywnych. Zawsze są tam ludzie - tak na sali jak w kuchni. Lokal przeszklony, wszystko widać. Nawet witrynkę z konfiturami domowej roboty.
    "I rzucajcie sobie we mnie kamieniami!", ale nigdy tam nie weszłam i nigdy nic nie kupiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ odgrzebała! Jeden z moich pierwszych wpisów :))))
      A co do tematu, to ... no właśie gdzieś tam głęboko (wciąż) zakodowany jest we mnie strach.
      Może irracjonalny, ale jednak realny.
      I żadne kursy czy konkursy nie są w stanie tego przełamać.
      Choć spotykałam się z tym człowiekiem później jeszcze parę razy, zawsze czułam się niepewnie.

      Usuń

Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)

 
Back to top!