Wiem, jestem niegrzeczna - nie pierwszy już raz .
Mam w rodzinie, że tak brzydko powiem, dwa 'zestawy' bliźniaków.
Jeden w postaci mojej osobistej rodzicielki (jednojajowe - podobne tak, że znajomi notorycznie mylą na ulicy), a drugi w rodzinie mojego męża (dwujajowe, tzn. jedno dwujajowe, a drugie bez jaj, choć w zasadzie to nie wiem, kto ma większe jaja :))
Także temat mnie zawsze fascynował.
Jak to jest mieć wierną kopię?
Czy ta druga osoba myśli podobnie?
Czy badania nad bliźniakami udowadniające genetyczne podobieństwa nie tylko w wyglądzie, ale teź we wszystkim innym (gust, filozofia życiowa, inteligencja itp.) są prawdziwe?
Przecież jednak muszą być czynniki różnicujące ludzi, szczególnie ludzi dorosłych, którzy zaczęli swoje własne życie ...
No właśnie! Jeśli zaczęli.
W przypadku tych pań (na oko pod pięćdziesiątkę - czego na zdjęciu nie widać, bo trzęsło straszliwie, zresztą sami rozumiecie, nie miałam warunków, żeby dostosować zoom i przysłonę :)) chyba jednak oderwanie od łożyska jeszcze nie nastąpiła i wciąż wspólna krew krąży w jednym krwioobiegu.
Miały wszystko IDENTYCZNE. Począwszy od bluzek, przez kurtki, torebki, buty, aż po miny i pozy.
Próbuję zrozumieć motywację - świat jest przecież taki kolorowy i tak niesamowicie zróżnicowany!
Próbuję sobie wyobrazić życie z wierną kopią u boku ...
Nieee, jednej mnie na tym świecie starczy :)
I tym humorystycznym akcentem kończę moją twórczość na ten tydzień :)
Miłego weekendu
piątek, 19 sierpnia 2011
0 comments:
Prześlij komentarz
Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)