Searching...
czwartek, 18 sierpnia 2011

Inwazja Squattersów

Był piątek.

Mieszkająca na Leytonstone w północno-wschodnim Londynie pani Julia High wyszła przykładnie do pracy. 
Weekend postanowiła spędzić u swoich rodziców w miasteczku Guilford. Zabawiła tam całe dwa dni i w niedzielę wróciła do Londynu, zahaczająć o Royal Albert Hall, gdzie zapewne chciała się dla relaksu, po ciężkim tygodniu porozkoszować muzyką w czasie Proms, największego festiwalu muzyki klasycznej.


Gdy w śpiewającym - jak mniemam - nastroju dotarła do swojego zamieszkiwanego od 30 lat domu, w drzwiach powitał ją szklanką wina nieznany jej osobnik. Osobnik serdecznym ruchem zaprosił ją do środka, gdzie oczom pani Julii ukazał się następujący widoczek:


Przy jej osobistym stole siedziały cztery dorosłe osoby, a trójka dzieci latała w te i we wte wsród stert porozrzucanych papierów i bibelotów. Jedna z niewiast odziana była w osobiste ubrania pani Julii, a wszyscy bez oporów raczyli się jej osobistymi zapasami, wyjętymi z jej osobistej lodówki.
Większość rzeczy pani Julii została zapakowana w worki na śmieci i wyrzucona do ogródka.


Państwo się przedstawili:

We are from Romania.

Zmęczyła was już ta kosmicznie niewiarygodna historia?
Bo ja - czytając ją w Evening Standard w tym momencie przerwałam, wzięłam głęboki oddech, napiłam się wody i zaczęłam się zastanawiać, co ze mną jest nie tak, że nie rozumiem zwykłej prasowej notatki.


Zaczęłam więc czytać jeszcze raz: Pani Julia wyszła, Pani Julia ... Albert Hall, pan podaje wino, rozbebeszone mieszkanie, ... miała na sobie ubranie ....


Więc to się zdarzyło naprawdę!!!
No tak, zdjęcie jest, mieszkanie zdemolowane jest, pani Julia smutno patrzy ze zdjęcia ..

Ale jak to tak?
W biały dzień ktoś się włamuje do mieszkania i tak po prostu zaczyna tam mieszkać?


Otóż okazuje się, że to w pewnych - mniej ciekawych partiach Londynu - zaczyna rozprzestrzeniać się plaga nielegalnych 'squattersów' (tautologia, wiem :)).
I o ile ci 'prawdziwi' squattersi, zamieszkujący opuszczone posesje często wcale nie z powodu bezdomności a w celach kontestacyjnych lub towarzystkich (lub oszczędnościowych, a bo ja wiem?), to nowa fala - najczęściej rumuńscy Cyganie po prostu włamują się do domów, które wyglądają na czasowo niezamieszkałe.


Dlaczego nikt nie reagował, można by spytać?
Otóż sąsiedzi najpierw nieśmiało się wypytywali, kim zacz są ich nowi lokatorzy zza ściany.
Na co pan (ten od wina, pewnie najlepiej znał angielski) odpowiedział, że pani Julia nie żyje, a mieszkanie wynajął im jej syn. Sąsiedzi jednak nie dali się tak łatwo zwieść, gdyż jako żywo, nikt syna pani Julii na oczy od 30 lat w okolicy nie widział.
No i doprawdy, musiałby być to bardzo obrotny synek, któremu udało się wynająć mieszkanie niemalże w dniu śmierci mamusi.
Musiałby, gdyby istniał ...


Państwo Squattersi mieli jednak wszystkie dokumenty (imigracyjne i te dotyczące wynajmu). Cóż z tego, że nielegalne - pani Julia, nota bene immigration officer (!!!) i tak musiała załatwić LEGALNY NAKAZ EKSMISJI, zanim się lokatorów pozbyła.
Musiała też udowodnić przed sądem, że ona to ona (a nie wielbłąd, rzecz jasna) i przedstawić prawo własności domu, co było mocno utrudnione, ze względu na wszechobecny burdel.

Co gorsza - mimo że drzwi zostały wyważone, pani Julia nie ma przecież dowodu na to, że to właśnie Cyganie te wyważyli. No fakt, za rękę ich nie złapała, więc fałszywych oskarżeń rzucać nie będzie. Ot, prawa obywatelka.


Wraz z Cyganami zniknęły z domu: dywany, komputer, aparat fotograficzny, kilka walizek załadowanych ubraniami i wszystko z lodówko-zamrażarki. Dom był w stanie totalnego zniczenia, z rozwalonym dachem, zdemolowaną kuchnią, zalaną podłogą i porozparcelowanymi dokumentami, wliczając zaginioną ... polisę ubezpieczeniową.


Tylko ja znowu zachodzę w głowę, jak to się mogło stać???!!!
Czy pani Julia się grzecznie wycofała i czekała w spokoju na nakaz sądowy (szczęśliwie uzyskała go wieczorem następnego dnia), koczując kątem u przyjaciółki?
Policja ich od razu nie zaaresztowała pozwalając na kolejny darmowy nocleg i rozgrabienie mienia?


W świetle ostatnich wydarzeń
, to już mnie nie dziwi tak bardzo ...
Evening Standard w sprawie tych detali milczy.

Reporterzy gazety namierzyli felerną rodzinkę w domu ... parę ulic dalej. Wprowadzili się tam dwa tygodnie temu.


Twierdzą, że mieszkanie wynajęli od pewnego doktora ...


 


Ps. Na dzień dzisiejszy są dopiero PLANY (na kwiecień przyszłego roku), by zamieszkiwanie lokali na dziko było traktowane jako przestępstwo ze wszelkimi tego konsekwencjami (grzywny dla początkujących i więzienia dla recydywistów).
Wg prawa squattersi nie mogą być skazywani, jeśli nie udowodni się im włamania, co jest bardzo trudne.


Ps.2 Dziwi mnie jeszcze jedna rzecz.
Jak już się do tego domu włamali i zamierzali uwić tam sobie 'gniazdko' (zapewne liczyli, że na nieco dłuższy kwaterunek - jak to było w przypadku innej starszej pani, która po śmierci męża wyjechała za granicę do rodziny 'leczyć rany', a której dom znajduje się 'pod opieką' już ponad trzy miesiące; przerażeni demolką i hałasem sąsiedzi nic z tym jednak nie mogą zrobić, bo ... sprawa nie została oficjalnie zgłoszona na policję) - to czy musieli go tak doszczętnie zdemolować??!!


Czy nie przyjemniej im by było mieszkać sobie bez całego tego mętliku na podłodze, w kuchni czy ogródku?




czwartek, 18 sierpnia 2011

2011/08/18 21:02:40
Mam makabryczne poczucie humoru, albowiem mnie to ciutkę rozbawiło, przyznaję się. Jednak współczuję pani Julii, ponieważ ja mam alergię na dzielenie się z kimkolwiek swoim małym, ciasnym kątem, a co dopiero, gdyby ktoś miał mi splądrować mieszkanko... Oj, bym się wkurzyła.
Bardzo. ;)

2011/08/18 21:12:56
Najpierw myślałam, że jakieś opowiadanie science fiction piszesz, ale potem aż mną zatrzęsło! Niesamowite! I nic im się nie da zrobić? Przecież zniszczyli, nakradli, włamali się...
Nie rozumiem już świata...

2011/08/18 23:02:45
@fluorescent - to tragifarsa. Tak niewiarygodne, że aż śmieszne. Ja bym się załamała, bo jestem okropnie przywiązana do wszelkich pamiątek, pierdółek i rzeczy, których - raz straconych - nie da się odzyskać.

@rest5 - w ostatniej chwili usunęłam zdanie "Ci, co czytają mój blog od jakiegoś czasu, wiedzą, że nie lubię fantasy, więc musicie mi uwierzyć, że ta historia wydarzyła się naprawdę." :-D

Ja tego też nie rozumiem!
Nie rozumiem, dlaczego prawi obywatele mają gorzej niż ci, co kombinują. Jest to powszechnie znanym procederem, że wielodzietne rodziny cygańskie (wiem, wiem, pride and predjudice - ale w tym przypadku poparty mocnym materiałem dowodowym) dostają potężne mieszkania komunalne, które później podnajmują za grube pieniądze ... (przykłady możnaby mnożyć).

2011/08/19 08:41:13
Pakistańczycy też. I sprowadzają swoje żony , i biorą na nie zasiłki. To bardzo obrotni ludzie. Wykorzystują wszystko co się da i wszelkie luki w prawie.

2011/08/19 09:31:53
Raz w życiu poczułam gwałt na własności i powiem, że to ogromna trauma. I nie chodzi tu tylko o stratę materialną, ale przede wszystkim o zniszczenie poczucia bezpieczeństwa. Bo nasze domy/mieszkania są naszymi fortecami, z czego często nie zdajemy sobie sprawy.
Takie wejście bez zaproszenia i dysponowanie naszym mieniem jest gorsze niż aneksja ojczyzny.

2011/08/19 23:26:45
@danasoch - kombinuje wiele grup narodowościowych - niestety system na to pozwala, ale chyba już nie długo

@Semiranno - to włsnie naruszenie poczucia bezpieczeństwa jest okropne. A do tego złodziejstwo - nienawidzę tego bardziej niż czegokolwiek, bo jest to wyjątkowo podłe zachowanie, motywowane (poza nielicznymi wyjątkami) lenistwem i chciwością - nie ma dla tego usprawiedliwienia :(

0 comments:

Prześlij komentarz

Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)

 
Back to top!