Searching...
sobota, 5 listopada 2011

We live in Poland

Moje dziecko przytachało dziś radośnie książeczkę ze szkolnej biblioteki.
Dumne i blade, bo książeczka nosiła tytuł We live in Poland. Pani bibliotekarka mu podsunęła, bo chłopak z Polski, to się ładnie składa.

Zajrzałam i ... no co będę komentować?

Sami zobaczcie, co się mogą Harry z Emily dowiedzieć o kraju swoich kolegów z mrocznej Europy Wschodniej:

że wiele ludzi prowadzi małe, rodzinne biznesy ...


że kochają konie ...




że zdobycze techniki są im nieobce ...


... ale generalnie są pro-ekologiczni ...


... i ekonomiczni ...


w związku z tym samochodów nie jeździ tam dużo - ludzie wolą spacerować


... lecz mimo to korki się zdarzają ...


że znają się na architekturze ...


... muzyce ...


... i dekoracji wnętrz ...


... choć śpią na dziwnych poduszkach



na modę też mają spojrzenie niebanalne


że mają świetnie rozwinięty system kanalizacji ...


że lubią gry zespołowe ...


... i zaczynają dbać o parytety


że są gościnni i lubią wesela


czasami miewają nawet po dwie żony,



dlatego, że najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny!


***
Oczywiście, przyznaję się bez bicia, że podpisów nie tłumaczyłam dosłownie, he, he :)

Ale są równie głupawe.
I autentycznie jest zdanie o tym, że Polacy kochają konie, tato Józefa, Karola i Mani (tych co mieszkają w tej Polsce) jest rolnikiem, a na wiosnę sadzi kartofle.
Polacy ponad to lubią tańczyć i śpiewać. Zimy są śnieżne i czasami brakuje drewna na opał. Ale od czego mamy dzielnych drwali! Zimy są ponadto tak długie, że wielu Polaków ma multum czasu, który spędza np. na malowaniu mebli.

A w ogóle to w Polsce są jakieś miasta?

Próbowałam znaleźć z którego roku jest ta książeczka, ale mi się nie udało. Gdzieś tam wyszperałam, że z 1989, ale to chyba niemożliwe. Może któreśtam kolejne wydanie? Nie zaprezentowałam wszystkich zdjęć, ale uwierzcie, że książeczka robi dość przygnębiające wrażenie. 
Na mnie. Bo dla takiego ledwo co czytatego małolata z angielskiej podstawówki to może być nawet dość zabawne.
I na długo zapadające w pamięć, bo obrazy przemawiają tu bardziej niż słowa.
A jak cię widzą, tak cię piszą :))

APEL

Jak znacie jakieś fajne książki o Polsce dla dzieci w wieku do 11 lat, z przewagą zdjęć i prostym tekstem po angielsku, to poproszę o namiary.
Zobowiązuję się kupić przynajmniej jeden egzemplarz.
Bo coś czuję, że ten, który mamy, się nam dziwnym trafem zgubi :))


***
Ps. Polecam wirtualny serial 'Polandia' - opinie o Polsce, Polakach, strereotypach i zaskoczeniach w wykonaniu studentów z całego świata, studiujących w naszym pięknym kraju.

 

 
  
  
2011/11/05 08:32:14
Jakiś czas temu, może rok, maksymalnie dwa, bodajże w Gazecie Wyborczej był artykuł o tym, jak przedstawiana jest Polska w podręcznikach w krajach Europy Zachodniej. No i wyszło, że właśnie tak, jak opisujesz. Ktoś w tym artykule zwracał uwagę, że nikt w Polsce nic z tym nie robi, a przecież spokojnie moglibyśmy jako Państwo ingerować w takie sytuacje. Bo przecież strasznie to szkodzi naszemu wizerunkowi. Autor sugerował też, że zamiast w świat ciągle puszczać przekaz męczeńsko-martyrologiczny moglibyśmy promować inne fakty, wydarzenia, postacie.
2011/11/05 08:52:36
Polacy się nie potrafią promować, to fakt niezaprzeczalny.

I moglibyśmy nawet i z tego folkloru zrobić atut, ale nie JEDYNY :)

W każdej angielskiej bibliotece szkolnej jest taka sekcja 'międzykulturowa', bo uczniowie często przygotowują różne projekty na temat innych krajów, religii itp.
Problem z tego typu książką jest następujący: jakby ktoś chciał napisać uaktualnioną wersję, to byłoby bardzo trudno, bo mimo iż jest wiele różnic, życie w Polsce niewiele odbiega od stylu życia w Królestwie.
Chyba żeby ktoś się pokusił na porównania na linii kontakty vs. sznureczki, jeden kran vs. dwa, indyk vs. karp, hałarju vs. cmok w rękę itd :)

2011/11/05 10:04:00
No co ty mówisz że nie odbiega
A skład włoszczyzny?
Ale tak na poważnie napisanie takiej książeczki to jedno, "podmiana" w szkolnych bibliotekach to dopiero wyzwanie

2011/11/05 11:11:25
Tak między nami mówiąc, tak z ręką na sercu, to każdy wie, że różnice są - szczególnie między wsią angielską i polską.
Ale ... jest też wiele zmian na lepsze, tylko my wolimy się często taplać w błotku i biczować, zamiast promować, to co dobre.
Dla przykładku, żeby daleko nie sięgać, link z dzisiejszej strony głównej z Wyborczej.

A faktycznie wymiana książeczek w bibliotekach, to nie lada wyzwanie (jeśliby uaktualniona wersja powstała), tym bardziej, że organizacje polonijne zajmują się zgoła innymi rzeczami (np. naciskami na polski rząd, by finansował naukę dzieci w polskich szkołach na terenie w UK)

2011/11/05 14:09:43
O mało się nie zakrztusiłam herbatą jak to zobaczyłam. Chociaż muszę przyznać, angielskie pojęcie o Polsce jest dość wsteczne. Moja teściowa była bardzo zaskoczona, jak się dowiedziała, że moja mama ma internet. "Tak tam jest internet", jak to podkreslił mój partner, żeby ją jeszcze bardziej zdrażnić.
Muszę Twój wpis polinkować do znajomych w Polsce.
Pozdrawiam.

2011/11/05 14:48:56
Musiałam - po przeczytaniu tego - parę godzin ochłonąć. Naprawdę - poczułam się jak niedźwiedź na Syberii.
Czytam czasem o jakichś akcjach propagandowych za granicą, o filmach promujących Polskę, ale widzę, że to o kant d**py obić. Stereotypy górą i chyba nic ich nie zniszczy. Polak będzie zawsze w kufajce, walonkach i przy koniu. Aż niedobrze się robi!

2011/11/05 18:34:10
@Viki, też się spotkałam z takimi oświeconymi tekstami, np. szef mojego męża (fakt, że było to siedem lat temu) dziwił się, że mamy w domu komputer :)
Choć mam wrażenie, że jednak świadomość w społeczeństwie rośnie ;))

@Rest - ja się tak czuję często. I to udowadnianie, że się nie jest wielbłądem...
Ta książeczka jest b. stara i myślę, że dorosłych Anglików stać na nieco bardziej krytyczne spojrzenie i potrafią trochę weryfikować fakty.
Ale jakiś remanent zasobów mogliby czasami przeprowadzić :)

2011/11/06 11:01:24
buahahahahah:D no umarłam przy kawie o poranku :D Bogowie, co to za brednie :D By trza ministra kultury oraz spraw zagranicznych na dywanik wziunć.

2011/11/06 13:36:24
Veni, te brednie to częściowo moja sprawka - nie pozostało mi nic innego jak trochę poironizować :)
Oryginalne podpisy są śmiertelnie poważne i rzeczowe (tyle tylko, że dotyczą XIX wieku :))

2011/11/06 15:54:44
HE, HE, HE
chyba to podeślę koleżance, która pracuje z ludźmi zajmującymi się promocją Polski :)

2011/11/06 16:18:13
Trina, podeślij, podeślij, niech się dziewczyna porządnie weźmie do roboty :)

2011/11/09 22:22:55
Ciekawe mają o nas wyobrażenie,chłop za konnym pługiem "wymiata"

2011/11/10 08:10:51
Ja jeszcze lubię studzienkę :)
Aż dziw, że białych niedźwiedzi zabrakło.
I kolejek po chleb ;-P

2011/11/16 21:29:47
Chyba skorzystam z tych skanów na zajęciach ze studentami, obrazki są powalające. Idealnie wpisuje się w temat: "What did you think about Poland before coming here?"

2011/11/17 10:27:42
Myślę, że dzisiejsi studenci są w miarę światli, ale ciekawie byłoby to sprawdzić ;)
Kiedyś oglądałam w polskiej telewizji mini wywiady z obcokrajowcami i nie wypadło to tak źle ;)
Oczywiscie piękne polskie dziewczyny i szarmanccy chlopcy wpływali bardzo pozytywnie na postrzeganie naszego kraju przez zagranicznych studentów ;)

2012/08/29 15:02:09
Euro 2012 bardzo pozytywnie wpłynęło na postrzeganie Polski wsród irlandczyków. Pojechały ich wielkie tłumy i wrócili zachwyceni polską architekturą (poznan, gdansk, torun), kuchnią, gościnnością itp. Do tego stopnia, ze wiele osob planuje kolejny wyjazd. Niestety, dla Was, anglików zbyt wielu nie pojechało bo zostali wystraszeni przez BBC :)

2012/08/30 11:30:44
Irlandyczy byli faktycznie bardo entuzjastycznie nastawieni do naszego kraju :)
Choć muszę przyznać, że i BBC w czasie relacji z Euro tonowała trochę wydźwięk filmu 'Stadiony nienawiści'. Ale niesprzedanych biletów było sporo.
Myślę, że powoli ten obraz się będzie zmieniał, ale jeszcze wiele wody w Tamizie musi upłynąć :))


24 comments:

  1. O żesz w mordę! A jak mają więcej egzemplarzy?!!!
    And WTF is Donna Bailey???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No na pewno mają więcej! Rozesłali całą partię po bibliotekach czterdzieści lat temu i stoi toto na półkach, rzadko używane, bo rzadko, ale jednak wciąż dostępne :(
      Donny Bailey też nie znam osobiście :-P

      Usuń
  2. Aż się muszę tym podzielić. W ramach ostrzeżenia, oczywiście :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko wsród obcokrajowców mi proszę nie rozprzestrzeniać zbyt namiętnie, bo wiadomo, że obraz się wdrukowuje łatwiej :)

      Usuń
    2. ej, ale to wpis sprzed dwóch lat, na pewno już tak o nas nie myślą! :P

      teraz w ksiażce byłyby:
      - bandy pijanych anglików na rynku w Krakowie, obściskujących lajkonika (podpis: "Polska jest bardzo gościnna")
      - Polak hydraulik ewentualnie "na zmywaku" (podpis: "Polska to biedny kraj, nawet studenci muszą wyjeżdżać i pracowac fizycznie")
      - folklor byłby pokazany jako mega droga torebka filcowa z lotniska (podpis: "Polacy są świetni w stosowaniu marży 1000%")
      - architektura to obrazki rodem z fejsbukowej strony "polisz arkitekczer", NB gorąco polecam zajrzeć (podpis: "już moga wyjeżdżać z kraju... chcieli wzorować się na Gaudim ale im trochę nie wyszło")

      Usuń
    3. He, he, wpis sprzed dwóch lat, ale książeczka wciąż figuruje w bibliotece (i to zapewne w niejednej).

      Co do Twoich propozycji, to ... może i faktycznie by takie były, jakby zastały wydane przez 'Daily Mail', albo inne lekko nacjonalizujące gazety. Jako książka to jednak raczej nie - polityczna poprawność by im nie pozwoliła na coś takiego (nie tak zupełnie pozbawionego podstaw :))

      Ps. na wpis o imamie odpowiem Ci wkrótce (chcę go tu przenieść i jeszcze coś dopisać).

      Usuń
  3. Totalny czad! Też się podzieliłam! A Chris jak się uśmiał! No i witam siebie serdecznie w twoim nowym blogowym domku. Bardzo tu przyjemnie i elegancko! Dobry wybór. A widziałaś mój wordpress? Co myślisz?

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu, miło mi, że Ci sie u mnie podoba :)
    Zajrzałam do Ciebie. Też mi sie podoba. Jak się ogarnę to zacznę komentować.
    Na samym wstępie serce mi zmiękło, jak przeczytałam Twój opis autorstwa Jaśka. Ohw!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No taka poczciwina ten mój Jasiek...a ja taka normalna jestem :-)! Zapraszam jak tylko się ogarniesz!

      Usuń
  5. W ustach dziecka stwierdzenie, że mama jest normalna, to nie lada komplement. Często przecież 'starzy są nienormalni' :))))
    Ogarnę się niedługo, pododaję wszystkie blogi do obserwowanych i będę wpadać :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdy się widzi takie rzeczy to nie wiadomo czy śmiać się czy płakać ;-). Ja obśmiałam się do łez z powodu podpisów, ale sam fakt jak jesteśmy postrzegani w świecie i, że niewiele z tym robimy - nieco mnie zachmurzył. Potem, trudno się dziwić, że Amerykańska rodzina na wymianie, daje polskiemu dziecku czekoladę i mówi "to się je, to jest słodkie, to jest cze-ko-la-da, czekolada, spróbuj jest pyszna!" tudzież otwierając drzwi samochodu instruuje, że to samochód, że jeździ, szybko, na benzynę, a nie na konia ;-).

    W Amazonie podają, że data publikacji to faktycznie 1989 i ja jestem w stanie w to uwierzyć (nie uwierzyłabym w 2009 hehe), ach i jeszcze ten opis: "This is one of a series of information books ideal for young children who are just beginning to read for themselves. Each book has a clear text supported by high quality, full colour photographs and illustrations. This volume deals with life in Poland."
    Szkoda, że nie napisali, że "deals with life in Polish village in 1970's" ;-) czy coś koło tego :-).

    A tak na marginesie - serce moje się raduje, że jesteś na blogspot :-). Linka właśnie podmieniłam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, 1989 brzmi dość prawdopodobnie, biorąc pod uwagę to, co Anglicy wciąż myślą na nasz temat (zimno, kolejki po chleb i wszystko 'związane sznurkiem'.
      Polska się za bardzo nie promuje jako kraj, a polscy emigranci wzbudzają w Anglii różne uczucia i niestety bywa, że nie są najlepszymi 'ambasadorami'.

      Dzięki za miłe powitanie na blogspocie. Wciąż czuję się tu nieśmiało, ale powoli 'się urządzam' :)

      Usuń
    2. Niedługo poczujesz się tu jak Pani na włościach! :-)

      Usuń
  7. Ostatnio ukazało się parę fajnych pozycji o Polsce, może nie są to przewodniki, ale zawsze coś. "Pokoloruj Warszawę", "Kto poruszy Zygmunta", m"Poruszony Król Jan trzeci" "Odkrywamy polskie legendy i widoki Warszawy" Może się przyda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bajowka, szukam nie tyle przewodnika, raczej jakiejś książki informacyjnej, która - jak sądzę - nie została jeszcze napisana w nowej wersji :))
      Kto wie, może się za to wezmę sama :-P
      Ale dzięki za sugestie. Może coś się przyda moim dzieciom.
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. ależ zabawnie opisałaś te stereotyopy o nas :^) .. świetnie się Ciebie czyta ..

    mam podobne doświadczenia .. w 2005/6 mieszkałem przez dwa lata w Richmond upon Thames a jedna z moich córek chodziła do szkoły w Mortlake.. nie wiem czy u Ciebie też tak jest ale w tej szkole był 'farmers produce club' czyli 'fundraiser' w pewien sposób co tydzień duża torba z warzywami organicznymi prosto od ogrodnika/rolnika .. ponieważ codziennie odprowadzałem moją córkę do szkoły przed pociągiem do Waterloo Station znałem dobrze wszystkie mamy ..
    kiedyś jedna z nich (właśnie ta od toreb z warzywami) macha i biegnie do mnie .. po czym z przejeciem tłumaczy, że firma w której pracował jej mąż dostała kontrakt na wybudowanie drogi w Polsce i teraz bedziemy mieli drogę w Polsce .. bardzo jej podziękowałem za wiadomość no bo teraz to dopiero *będziemy mieli drogę w Polsce* .. no ale co się dziwić w BBC od lat lecą te same migawki z Polski .. kurki w zagrodzie a to konik co ciągnie pług .. no dokładnie jak w tej książce .. ale my to i tak mamy dobrze bo jak coś jest np o Rumuni no to oczywiście Transylwania i Drakula :^))

    serdecznie pozdrawiam i gratuluję świetnego bloga .. będę tu zaglądał :^)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Piotrze, rozgość się :)

      Podobnych doświadczeń mam dużo (jedno z nich opisałam tutaj:
      http://szeptywmetrze.blogspot.co.uk/2011/07/o-lecie-iphonie-gwiazdce-i-angliku.html - jestem w trakcie przenoszenia wpisów ze starego bloga tutaj; to zajmie mi sporo czasu, teraz przeniosłam ten jednen dla ilustracji :))

      Co do Rumunii to masz rację, szczególnie teraz, gdy Rumuni i Bułgarzy mają dostać pozwolenie na legalną pracę w UK.
      Telewizja nieźle 'straszy'.
      Tu np. film o Bułgarii (nie wątpię, że są to widoczki prawdziwe, ale też raczej nie reprezentacyjne dla całego kraju)

      http://www.channel4.com/news/nigel-farage-ukip-immigration-bulgaria-romania-video

      Miło mi, że podoba Ci się mój blog. Ja Twój też dodałam do ulubionych i ... parę innych z Twojego 'blogroll' :))
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. zajrzałem .. świetna notka .. fajnie tu u Ciebie :^)

      Usuń
  9. hahhaha spłakałam się:))) ale uczucia conajmniej mieszane. Oglądałam wczoraj "boże skrawki" jak się dzieciaki w Jezusa bawiły, też by się do tej książeczki nadawało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam w planie obejrzenie tego filmu :)
      A uczucia mieszane (po dwóch latach, gdy pierwotne oburzenie i zgorzknienie mi już minęło :))

      Usuń
  10. Łachacha, gorzej ta książeczka niestety świadczy o pani bibliotekarce, bo jak mi wpadnie do ręki książka o jakimś kraju sprzed trzydziestu lat, to bez książkowego wykształcenia wiem, co myśleć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łucja, w angielskich szkołach nie ma bibliotekarek (i może stąd wynika problem). Książki są ogólnie dostępne i dzieci mogą wybierać w nich do wyboru, do koloru. Są najczęściej dwie różne biblioteki: książki fabularne (fiction) i książki tematyczne (non-fiction/reference books).
      Jakiś tam nadzór nad wszystkim ma najczęściej wyznaczona nauczycielka, która musi to robić w wolnym czasie (czyli nigdy :)), albo rodzic wolontariusz i ogranicza się to głównie do ogarniania bajzlu, który zrobią dzieci w czasie 'wyjść do biblioteki' - niby odbywa się to pod nadzorem nauczyciela, w ściśle wyznaczonym czasie, ale i tak się robi niezły misz-masz.

      Usuń
  11. O matko, ale się uśmiałam :D świetny blog, szkoda, że dopiero teraz znalazłam, ale lepiej pózno niz wcale :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Do usług :))
      Zagądaj częściej, postaram się jeszcze nie raz cię rozśmieszyć :))

      Usuń

Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)

 
Back to top!