Searching...
czwartek, 8 listopada 2012

UDUSZĘ!

Nie wiem jeszcze kogo, ale udusze na 100%
A juz na pewno napisze dluuuuugi 'letter of complaint'. Do cholery, nie na darmo sie uczylam, jak pisac te bzdury !!!
I pomyslec, ze sie zawsze zastanawialam, po co komu takie umiejetnosci ?!



Well, well, well ... po przyjezdzie na Wyspy Brr (Bebeluszku, jak widac, bezczelnie ukradlam te nazwe, bo jest piekna; hmmm, no czasami pasuje idealnie :)) zrozumialam PO CO !!!

Nie jestem w stanie zrozumiec, dlaczego w pozornie cywilizowanym kraju 'pierwszego swiata' nie mozna bezproblemowo podlaczyc obywatela do internetu? Za ciezkie pieniadze!

Dlaczego proces, mimo obiecanek-cacanek, trwa minimum miesiac?
To moja czwarta zmiana dostawcy i, uwierzcie mi, powody opoznien sa co raz glupsze!!!

No, to juz wiecie, o czym bedzie nastepny wpis.

Za jakis tydzien.
Jak dobrze pojdzie...

No to nara
Fidrygauka Wpierniczona, Bez Polskich Znakow, Goscinnie Z Komputera Kolezanki



 czwartek, 8 listopada 2012



2012/11/08 14:34:39
Fidrugauko
Trzymaj się, nie poddawaj syndromowi odstawiennemu i uduś, a jakże, niech wie, że sprawa dotyczy też jakiegoś 1 mln unikalnych użytkowników tego bloga ;))

2012/11/08 15:18:17
Życzę dużo siły i pozdrawiam:)

2012/11/08 15:34:36
OMG, masakra:(:(

2012/11/08 18:50:16
Niegdysiejsze oderwanie mnie (chwilowe tylko zresztą) od netu domowego zaowocowało kupnem drugiego, mobilnego. Dzień bez netu doprowadził do takiego stopnia mojego wkurzenia, że też byłam bliska uduszenia kogoś. Nigdy więcej!

2012/11/08 22:34:42
Ja we Francji też swoje odczekałem. Na początku to nikt nie chciał ze mną gadać, tzn. nie chcieli żebym im płacił co miesiąc abonament. Jak się wreszcie udało to się okazało, że jednak coś nie działa. Wysłali technika, przy czym uprzedzili że jeżeli jest wszystko ok to będę musiał zapłacić 100 euro. Przyszedł jak mnie nie było i podobno to moja wina była wobec czego ściągnęli mi z karty 100 euraków :(

2012/11/08 23:54:24
Też nigdy nie rozumiałam, czemu muszę tak długo czekać na podłączenie do internetu. Ostatnio mieliśmy śmieszną sytuację z linią telefoniczną, bo z tego źródła płynie net do naszego domu. Popsuł się telefon, ale nie popsuł się internet. Długo nam zajęło zauważenie problemu, ponieważ głównie używamy komórek. Jeśli byłby to net, to wkurzyłabym się bardzo. Kiedy dzwoniłam do sieci, żeby to naprawili, to kilka razy się mnie pytali, czy ja jestem pewna, że to nie aparat telefoniczny, bo w tym wypadku będziemy płacić. Przyjechał facet, bardzo miły duży facet z telefonów i bardzo się zdziwił, że internet działa, a telefon nie działa, gdyż obydwie usługi idą przez ten sam kabel.
No to tyle w temacie.
Trzymaj się i nie daj się!

2012/11/09 19:03:17
Nie dus. jak jedna z moich znajomych mówi, sa na swiecie ludzie, za których nie oplaca sie nawet w wiezieniu siedziec ;)

2012/11/11 12:28:29
"Nie jestem w stanie zrozumiec, dlaczego w pozornie cywilizowanym kraju 'pierwszego swiata' nie mozna bezproblemowo podlaczyc obywatela do internetu?"

Eeee...bo to wyspa? :I
Poza tym, jak ktoś tak nonszalancko traci kolonie, za to łoży na babcię Elę i koszmarnego Karolka to nie nazwałabym go takim bardzo 'pierwszym' ;)
Powodzenia

2012/11/11 18:43:03
Fidrygauko, jeśli masz ochotę, to zapraszam do udziału w zabawie :) Liczę na ciekawy wpis :)

2012/11/11 19:39:20
No coś Ty, nie duś, wszystko będzie dobrze:) Odrobina internetowej abstynencji nie zaszkodzi. A wyobrażasz sobie jak po takiej przerwie smakować będzie ponowne podpięcie do sieci...;)

2012/11/13 13:35:40
Przyznam, ze nie rozumiem w czym moze byc problem. Przeprowadzalam sie wiele razy i zawsze przed przeprowadzka tak ustawiam termin wylaczenia mediow ze starego adresu i podlaczenia na nowy, zeby sie pokrywaly przez jeden dzien. Nigdy nie mialam ani minuty problemu. Raz tylko zmienialam providera i tez bylo bezbolesnie i bez zadnej przerwy w dostawie netu. Przyzjechal pan, zdjal jedna skrzynke zalozyl druga i juz mialam polaczenie, a ze zrobil to w czasie mojej nieobecnosci w domu, to nawet nie odczulam tej pewnie 30 minutowej przerwy kiedy sie mocowal ze skrzynkami.

2012/11/13 14:04:31
skąd ja to znam, u nas raz szybko, a raz kłopoty, głównie techniczne, rodzaj linii, ja tak w każdym razie miałam Normalnie complejnując nic nie zyskałam, ale znajomościami (wychodzonymi w ukłonach), podstępem, godnościom osobistom i dobrym radom technika z firmy dostawczej (off the record) znalazłam sposób i przychytrzyłam system. Czego to się człowiek nie nauczy. A myślałam, że to tylko u nas, czyli w kraju przodków

2012/11/13 22:30:10
@ Berberysku, syndrom odstawienia jest STRRRASZNY, choć i tak odbywał się łagodnie, bo przecież komórka jakiśtam sygnał odbiera (choć w drodze słaby; no i pykać mi się nie chciało odpowiedzi, szczególnie że jest opcja podpowiadania, która mnie doprowadza do rozpaczy!).
Co do liczby użytkowników, to jak skreślisz cztery zera, bo będziesz bliższa prawdy :))

@ Adelka, he, he dużo siły, powiadasz? A przyda się, przyda. Przyjmuję życzenia :))

@ Avo, masakra. To dobre słowo! Najgorsza jest masakryczna bezradność. Computer says 'NO' i koniec pieśni :(

@ Rest, widzę że stopień uzależnienia podobny, hi, hi :)))

@ Radtke1, u nas tak właśnie było z poprzednim operatorem - musieliśmy im zapłacić 150 funtów za wizytę inżyniera, bo telefon nie działał (nota bene mieliśmy 2, jeden nowiuśki, kupiony od tej firmy, która dostarczała internet, wiec chyba powinno działać bez problemu). Do tego doliczyli to nam bezczelnie dopiero po ... 3 miesiącach. Dlatego też się między innymi z nimi pożegnaliśmy. Ale jak widać zamienił stryjek ...
Co do wynajmu mieszania (przeczytałam na Twoim blogu), to ... kroi mi się niejeden wpis na ten temat ....
Pozdrawiam

2012/11/13 22:54:50
@ Viki, technologie płatają figle :)))
Nas też ostrzegali z tym płaceniem i niestety raz zapłaciliśmy, co mnie totalnie wkurzyło, bo mieliśmy 2 telefony w tym jeden nowiuśki, a okazało się jednak, że oba nie działają i nie dość że musieliśmy kupić trzeci telefon, to jeszcze 150 funtów poszło na inżyniera od siedmiu boleści.

@ Spirit, to bardzo mądra sentencja. Koniec końców nikogo nie udusiłam :)))

@ Inwentaryzacjo Krotochwil - też mi się wydaje, że ta palma pierszeństwa jest mocno przereklamowana :))
Na koloniach się nie znam (ale Falklandy wciąż brytyjskie :)) ale Karola to bym w porywach broniła. Tak trochę.

@ Żono, ale dałaś zadanie ... ostatnio nikt z moich Wytypowanych nie przejął pałeczki. Będę znów miała dylemat, co z tym fantem zrobić. Hmmm ....
Ale dzięki. W końcu czego się nie robi dla zwiększenia oglądalności bloga :)))

@ Ren-ya, oszczędziłam.
Internet choć na razie tylko mobilny i wolny smakuje wspaniale :)))

@ Stardust, i ja - przyznaję szczerze - też zupełnie nie rozumiem w czym może być problem. Po prostu mi się to w mej ciasnej łepetynie nie mieści!!!
W tym przypadku (innych mi się już nawet nie chce opisywać) było tak, że zamówiłam dokładnie takie bezproblemowe przejście, o jakim piszesz.
Uroczy pan zapewniał mnie, że wszystko załatwią z moim byłym operatorem i POD ŻADNYM POZOREM nie zostanę odłączona od internetu, zanim nie podłączą mnie do nowej sieci.
To było 4 tygodnie temu. W tym czasie miałam w przeciągu 5 dni dostać nowy modem.
Czekałam przez 2 tygodnie, po czym w zeszły poniedziałek zostałam brutalnie odcięta od sieci, bez żadnego wyjaśnienia.
Telefony i wyjaśnianie przyczyn takiego stanu rzeczy zajęły mi 3 dni, aż wreszcie dowiedziałam się, że ... pomylili się przy wpisywaniu mojego konta i przez to NAWET NIE ROZPOCZĘLI procesu rejestracji mnie jako nowego klienta. Nikt nie wysłał więc do mnie żadnego modemu. Co dziwniejsze, nikt do mnie nie dzwonił by to wyjaśnić. Gdybym do nich nie zadzwoniła (ciężkie pieniądze z komórki, bo odsyłają cię od Anasza do Kaifasza i ciągle mnie rozłączało, więc na abarot powtarzałam to samo), to nikt by nawet palcem w bucie nie kiwnął!
Zarejestrowano mnie więc dopiero w środę i nie ma bata - podłączenie może mieć miejsce dopiero za tydzień. Przy dobrych wiatrach ...
Bo to jest rejestracja komputerowa i pani nie może oszukać komputera
Eh, szkoda słów.
Normalnie Matrix

@ Kasiu, ja 'komplejnuję' :)) dla zasady i dla przyszłych pokoleń :)))
Wiem, że nic tym nie zyskam, chociaż ... nie do końca. Mam w zanadrzu dwie historie, które dowodzą czegoś innego i pewnie kiedyś je opiszę. Choć przypadków odwrotnych (kiedy słanie listów nic nie zmieniło) mam trzy razy tyle.
Ja widocznie nie mam takiej siły perswazji i uroku osobistego jak Ty :))
Buziaki

2012/11/14 22:07:13
Fidrygauko, no właśnie, oglądalność ponad wszystko! Zastanawiałam się nawet, czy nie zaprosić do zabawy Interjaka ;)

Gość: Llostris, cpc2-croy8-0-0-cust711.croy.cable.virginmedia.com
2012/11/15 22:40:21
Skad ja to znam ;) gorzej, kiedy potrzebujesz tej linii i Internetu nie w domu, a w pracy. Nie dosc, ze trzeba czekac miesiac na podlaczenie linii, to czeka sie jeszcze dodatkowe 10 dni na Internet. Tez jade na donglu, ktory chodzi taaaaaaaaaaak wolno, ale przynajmniej jest ;)
Pozdrawiam i zycze cierpliwosci, ja juz sie doczekalam linii, jeszcze tylko net ;)
Lucyna

2012/11/16 01:01:44
@ Żono, trzeba było, trzeba było :)
A swoją drogą to pomyślałam sobie, że facetom to faktycznie jakoś tak dziwnie wysyłać te serduszka. Może i oni by chcieli tak się pobawić (i podnieść sobie oglądalność :)), ale męski honor im nie pozwala.

@ Lucyna - Witaj! (że tak powiem, choć od czasu sławetnej wypowiedzi Pana Rusinka mam straszne opory, co do tego nieinwazyjenego skądinąnd wyrazu).
Jak widzę, nie tylko ja się tak zmagam z internetem.
Niestety ja też potrzebuję go do pracy, bo częściowo też pracuję w domu (czasami), a mój mąż dodatkowo też działa trochę w internecie, więc tym bardziej nas to wkurza, ale cóż nam pozostaje. Wylać złośći ... w necie :)))

A swoją drogą ... "jade na donglu, ktory chodzi taaaaaaaaaaak wolno" strasznie mnie rozśmieszyło, hi, hi :)))))))




0 comments:

Prześlij komentarz

Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)

 
Back to top!