Dobry żart jest tynfa wart.
A Ty oczy masz uparte,
ty budujesz domek z kart.
Czasem palnę coś w rozmowie,
Żartem snuję jakiś plan,
a ty za raz myślisz sobie,
przywiązujesz się nad stan*.
Agnieszka Osiecka
Ha! Mam Was! Jesteście w ukrytej kamerze!
Prima Aprilis! :)
Udało mi się nabrać kilka osób, choć o mały włos zabawy nie popsuła mi Kaczka, co to kaczym dziobem kłapie ... po nocach!
Bo kto to widział, żeby o pierwszej w nocy (w Niemiaszkowie o drugiej!) buszować po internecie?!
Musiałam więc komentarz Kaczki usunąć, by dać szansę innym :)
(Kaczko, wybacz!)
Ale oto dowód na to, że Kaczka była pierwszą, która ... nie dała się nabrać!
Kaczka jest tak zorganizowana, że nawet komentarze daje o pełnych godzinach :)
Nemuri Neko też trzymała rękę na pulsie (choć mogła jeszcze trochę się wstrzymać, bo jak widać od czasu jej komentarza nagle jakoś wszystkie gratulacje zamilkły :))
*****
Dobry żart jest tynfa wart.
A przynajmniej jest wart pewnego wysiłku.
Otóż, po tym jak mnie wkręcono wielokrotnie (!) włączywszy w to Żonę Oburzoną i jej blog modowy :)), a skończywszy na moim przyjacielu, który rok temu ogłosił, że będą mieli czwarte dziecko - wyczekaną dziewczynkę i opublikował na facebooku zdjęcie z usg (Ostatnio to norma, więc nie wzbudził niczyich podejrzeń. Ba! nawet zmienił w Photoshopie datę badania na ... 01.04.2015, czym - w moich oczach - tylko sprawę uwiarygodnił, he, he), postanowiłam i ja uknuć pewną intrygę.
Nawet zapisałam sobie w kalendarzu, żeby taki wpis popełnić :)
Rok temu!
Całość głosiła: "Napisać prima aprilis o powrocie do Polski"
Starałam się bardzo, by wpis brzmiał wiarygodnie, wykorzystując parę sentymentalnych wątków poruszanych już wcześniej na blogu.
Opublikowałam celowo tuż po północy, żeby zawoalowany, wtopiony w wirtualny strumień informacji wpis nie wyskoczył Wam w blogowych spisach jako pierwszy w tym dniu.
Ale też na tyle wcześnie, żebyście nie za szybko załapali, naprowadzeni jakimś innym żartem (np. w stylu: Jarosław Kaczyński się żeni! :))
I wyszedł mi całkiem zgrabny tekścik.
Musicie przyznać!
Ale gdy skończyłam pisać i już, już miałam wcisnąć przycisk 'Opublikuj' ... zadrżała mi ręka.
Pomyślałam bowiem sobie, (choć nie jestem przesądna, przesadna, aczkolwiek nieco przysadzista) że co by to było, gdybym sobie to wszystko wyprorokowała?
Gdyby rzeczywiście nastał taki dzień, w którym przyszłoby nam wrócić ...
Tym bardziej, że jak to mówią, w każdym kłamstwie jest odrobina prawdy.
A w moim wpisie tej prawdy było bardzo, bardzo dużo.
Nawet sobie nie wyobrażacie jak dużo.
Co było wierutnym kłamstwem, co konfabulacją, co mrzonką, co skowytem duszy, a co wydarzyło się naprawdę?
Ocenę pozostawię Waszej wyobraźni.
Dość powiedzieć, że nie, nie wracamy do Polski.
Przynajmniej na razie ...
sobota, 2 kwietnia 2016
Ps. Po angielsku Prima Aprilis to 'April Fool's Day', czyli Dzień Głupca, ale mam nadzieję, że się tak nie poczuliście. Wiem, pojechałam po bandzie. Liczę jednak na to, że Wasze poczucie humoru pomoże Wam wybaczyć moje kłamstwo mój psikus :)
Ps 2. Z primaaprilisowych żartów pamiętam jeszcze ten popełniony przez redakcję Wiadomości, która obwieściła, że bogaty amerykański milioner zdecydował się kupić ... Pałac Kultury. Miał on być w kawałkach przetransportowany za Wielką Wodę, a pieniądze ze sprzedaży znienawidzonego symbolu komunizmu miały być przeznaczone na rozwój centrum Warszawy. Byłam tym tak oburzona, że aż zabrałam się za pisanie listu protestacyjnego.
Jakbyście chcieli poczytać trochę o innych pierwszokwietniowych żartach, to zapraszam tutaj.
Ps 3. Z mojej strony dziękuję za świetną zabawę. Śmiałam się od ucha do ucha.
Dziękuję też za pełne troski i zrozumienia życzenia :)
Czyż nie pisałam, że Was kocham?
Ps 2. Z primaaprilisowych żartów pamiętam jeszcze ten popełniony przez redakcję Wiadomości, która obwieściła, że bogaty amerykański milioner zdecydował się kupić ... Pałac Kultury. Miał on być w kawałkach przetransportowany za Wielką Wodę, a pieniądze ze sprzedaży znienawidzonego symbolu komunizmu miały być przeznaczone na rozwój centrum Warszawy. Byłam tym tak oburzona, że aż zabrałam się za pisanie listu protestacyjnego.
Jakbyście chcieli poczytać trochę o innych pierwszokwietniowych żartach, to zapraszam tutaj.
Ps 3. Z mojej strony dziękuję za świetną zabawę. Śmiałam się od ucha do ucha.
Dziękuję też za pełne troski i zrozumienia życzenia :)
Czyż nie pisałam, że Was kocham?
_______________________________________________________________________
* Proszę poprzestać na tym fragmencie wiersza. Dalszy fragment absolutnie nie dotyczy Czytelników tego bloga :)
Dobrze, że jestem sześć godzin do tyłu, więcej nawet, bo jakoś z czasem ostatnio przegrywam, bo bym się zdumiała na amen!
OdpowiedzUsuńA czego byś mi życzyła? :)
UsuńO bosze! umarłam! Zapomniałam o prymaaprylisie, zajęta innymi sprawami i dałam się podpuścić jak dziecko. Dobra oto moje poślady, można kopać CD.
OdpowiedzUsuńToterama
Nie będę kopać leżącego. ;)
Usuńja to mawiają u nas na śląsku... Zrobiłaś mnie w ciula! i co? Nie wstyd ci?
OdpowiedzUsuńAni trochę :)
UsuńSzczelam focha i tak, chociaz wczoraj pod wieczor wrocil mi rozum i przypomnialam sobie poniewczasie o dniu glupca. Ale tak dac sie wkrecic! :)))
OdpowiedzUsuńMrrrr, drapię za uszkiem :)
UsuńNa osłodę wyznam Ci, że nigdy w życiu nie topiłam marzanny :)
Miszczostwo wkretu!
OdpowiedzUsuńPowiedziała ta, co się wkręcić nie dała, he, he :)
UsuńDalam sie wkrecic! Juz zaczelam przygotowywac te przemowe, pod tytulem 'OSZALALAS? LEKARZA! WOLAJCIE LEKARZA! Sama mi dwa lata temu mowilas, co spotyka tych, ktorzy zaczynaja od nowa...' :-))) I gdyby nie to, ze mi sie oko omsknelo na kalendarzu w prawym dolnym rogu to bys ja pewnie przeczytala. Wykorzystaj te umiejetnosci przy zdobywaniu kredytow. Masz moc. :-)
UsuńHe, he, na niwie kredytów akurat nie mam powodzenia. Wciąż mieszkam w wynajmowanym domu :)
UsuńPs. Ja głosiłam jakieś mądrości o tych, co wracają? Nic nie pamiętam :-P
Udało Ci się mnie wkręcić perfekcyjnie!
OdpowiedzUsuńAle i tak Cię kocham ;-D
Może nie 'ale', lecz 'dlatego'? :-P
UsuńPrzepraszam, no... ale na szokujące wiadomości zdarza mi się reagować spontanicznie.
OdpowiedzUsuńGdyby to nie był żart, wołałabym za Kaczką: LEKARZA! SZYBKO!! :-)
Wiem, też tak mam! Właśnie przed chwilą przeczytałam mężowi z przejęciem, że twórcy Downtown Abbey nakręcą współczesną wersję 'Lalki', umieszczoną we współczesnych realiach, z Benedict'em Cumberbatch'em i Emmą Watson :))))
Usuńhttp://lubimyczytac.pl/index.php/dyskusja/433/13011/powstanie-serial-na-podstawie-lalki-boleslawa-prusa/6#p557542
przeczytałam z opóźnieniem, ale chronologicznie. w pierwszej chwili pomyślam że - pogięło ciebie, wpis o edukacji świadczył o tym, że masz pełną świadomość "róźnic kulturowych". Ale potem spojrzałam na datę ....
OdpowiedzUsuńTak, o edukację moich dzieci (o wejście w obcy system) martwiłabym się chyba najbardziej.
UsuńDałam się nabrać, jak przeczytałam, ale zostawiłam go otwartego, żeby komentarz zostawić, że to totalne szaleństwo i tak wisiał chyba 3 godziny na karcie. Po czym w końcu do niego wróciłam, zerknęłam raz jeszcze i palnęłam się w czoło :)
OdpowiedzUsuńŚwietny żart :)
Też uważam, że mi nieźle wyszedł :)
UsuńMam tylko nadzieję, że niektórzy wkręceni nie obrazili się 'na ament' :)
Żałuję, że nie dotarł tu Piotr z Austin (albo nie dał znaku :)), bo on jest wielkim fanem powrotu do Polski i autentycznie go planuje (ba, marzy o tym, pisze o tym i rozpowiada na wszystkie strony świata) - więc może nie aż takie znowu szaleństwo?
Mysle, ze to dobry moment na odezwanie sie po raz pierwszy. Odkrylam Twojego bloga bardzo niedawno i wczytywalam sie w archiwum i tak bylam zafascynowana Twoim podejsciem do emigracji, bo podobne do mojego i... kompletnie dalam sie nabrac na poprzedni wpis. Az mi sie smutno zrobilo, bo ja wlasnie powrocilam do Anglii po 6 latach wozenia zadku dookola swiata.
OdpowiedzUsuńWiec (nie zaczynac zdania od wiec!) z okazji zartu wpisowego chcialam sie przywitac :)
Dzień dobry, witam serdecznie i jak zwykle podziwiam Czytelników Archiwum (bynajmniej nie X :))
UsuńAleż ja Cię już dawno znam (wirtualnie, znaczy się) z komentarzy na blogach Pieprza i Stardust, głównie :))
Nie ukrywam, że miło mi, że się dałaś nabrać, he, he.
Mam nadzieję, że nie zrobiło Ci się smutno, bo wróciłaś do Anglii. To naprawdę niezły kraj :)))
Rozgość się na dobre.
Bo wiesz, jak sie siedzi w pracy i pracuje nad Tym Bardzo Waznym Projektem Ktory Musi Byc Skonczony, Ale Nie Ma Weny, to sie szuka weny w archiwach blogow ;) No i popatrz, nawet sie nie da nowa byc :)
UsuńTroche mi sie zrobilo smutno, bo wrocilam prosto z upalow australijskich do zimy w pelni.. Ale w sumie zawsze moglo byc gorzej. Taki np Kazachstan mogl mi sie trafic albo jakas inna Syberia ;))) a tak to tylko deszcze niespokojne i tyle.
Tak, znam ten rodzaj desperacji :)
UsuńTeraz już piszę mniej raportów, ale kiedy to robiłam (nienawidziwszy tego szczerze), to też uciekałam w czytanie blogów, pisanie bloga, a nawet (tak, tak wiem, że nie świadczy to o mnie najlepiej) czytanie moich własnych wpisów archiwalnych :))
Masz rację, w marcu w Anglii panuje najprawdziwsza zima, z wiatrami urywającymi głowę i przenikającymi do szpiku kości. Nie cierpię tego miesiąca. Ale poza tym to uwielbiam angielską pogodę, bo nie jest ani za zimno, ani za gorąco.
Australię pewnie bym jeszcze (pogodowo) przeżyła, ale Syberii to faktycznie raczej nie :)
Zazdroszcze niewielkiej ilosci raportow! Zawsze mi sie marzylo zeby miec jakiegos minionka do pisania. Ja moge robic reszte, ale niech ktos inny mnie udokumentuje.
UsuńJa lubie jak swieci slonce, albo jak przynajmniej jest jasno przez wieksza czesc dnia, wiec powoli mi sie robi lepiej, zwlaszcza po zmianie czasu.
My przyjechalismy w styczniu, tu u nas w miasteczku bylo nawet takie 2x2m poletko sniegu! Podobniez mielismy wielkie szczescie trafic na minusowe temperatury, zwlaszcza ze legendy mowia o lekkiej zimie w czasie swiatecznym.. Mielismy szczescie po prostu ;)
A tak btw. to jak tu wchodze z linka u kogos, to mi firma blokuje strone i mowi, ze jestes pornografia. O! :)
UsuńMała liczba raportów nie oznacza sporadyczności pisania (zmienia się tylko forma). Dokumentowanie na piśmie, szczególnie w pracy w budżetówce, to miejscowe hobby, którego szczerze nie cierpię.
UsuńNo ale dopóki nie zostanę sławną pisarką i nie zacznę zarabiać kokosów na tantiemach (he, he, he) to niestety będę na skazana na pisanie po angielsku :/
Albo zmienię zawód na kafelkarza (tak po cichu, to moje marzenie - szybki efekt i niezłe pieniądze :)))
Na południu Anglii zimy już od dwóch lat brak.
Ja nie tęsknię.
A co do pornografii, to wiesz, ja tu się trochę obnażam.
Emocjonalnie, bo emocjonalnie, ale jednak :)
Nas czasem nazywaja Power Point Makers. Ja bym chciala owce hodowac. Ewentualnie byc profesjonalna czytaczka ksiazek.
UsuńAno, "u nas" (ha ha, nie wiem kiedy naprawde nazwe miasteczko swoim. W Australii zajelo mi kilka lat) tez jest na poludniu :) ale jak owce kocham, byl snieg. Stopnial niemal natychmiast, ale byl. Mam zdjecia!
Nie no bez przesady, korpo nie jest az tak zdolna zeby pornografie emocjonalna rozpoznac.. Z emocjami to wiele wspolnego nie maja ;)
Ja już jestem na etapie 'u nas' i na pytanie: "Are you going home in the summer?" Odpowiadam: "No, to Poland" :))) (Trochę z przymrużeniem oka, a trochę nie. Jednak mój dom już jest tutaj.)
UsuńTaaaa, zawodowym czytaczem książek to i ja bym mogła być.
Nawet PowerPoint Maker'em. To lepsze niż raporty :)
Przeczytalam ten poprzedni post dopiero dzisiaj, ale bez wyjasnienia nieprawdopodobny mi sie wydal, bo jak na górnym zdjeciu ;D
OdpowiedzUsuńNie mogę tego zrobić Elżbiecie, szczególnie w roku, kiedy kończy 90 lat :)
UsuńE tam, bo Ty zawsze tak poważnie i rzeczowo piszesz, że się wierzy. Zresztą przyjemnie pomyśleć, że u nas w Polsce jest lepiej.
OdpowiedzUsuńJednak nie jest? Trudno. U Was za to dużo pada i jeździcie po niewłaściwej stronie drogi. No i dwa kraniki przy umywalce a jedna szyba w oknie. Porażka! ;)
Ja poważnie?!
UsuńHi, hi, ale się cieszę, że mi się udało Cię nabrać. Taka jestem podła :)))
A mój tato mi zawsze śpiewał taką piosenkę: Niech nam kto, mówi co chce, a my wiemy że, w Polsce nie jest źle, tralala (oryginalnie było tam 'w wojsku nie jest źle'), ale wolę tę wersję narodową :)))
Dwa krany to koszmar, ale mam zdolnego męża i mi regularnie wymienia krany na normalne.
A do szyb też mamy szczęście - albo podwójne od razu, albo udało nam się namówić właścicieli na wymianę.
Ty, Ty, Ty, Twiście Ty! :) Nieeee, nie uwierzyłam. To byłoby zbyt nieprawdopodobne, musiałoby to w Tobie rosnąć, a nie tylko wybuchnąć nieprzemyślaną (!) decyzją.
OdpowiedzUsuńPotrafię być spontaniczna (a nawet bezmyślna, choć to już - z wiekiem - rzadziej :)))
UsuńPewne rzeczy wciąż rosną, ale mimo Brexitu (sorry, że odpisuję z takim opóźnieniem) nie urosły do takich rozmiarów, by mnie wykorzenić z albiońskiej ziemi.
Ty, ty,ty Albionko jedna ty! Miałam nosa (czyli intuiszyn) żeby nie przeczytać w terminie i nie dać się zabrać-nabrać.
OdpowiedzUsuńŚmichoty sobie urządza z naszego patriotycznego zasiedzizmu, paczcie ją!
Och, z tymi nieregularnymi followersami to bida - nawet ich nabrać porządnie nie można :)
UsuńJa do patriotów nic nie mam. Po prostu zasiedziałam się w Albionie :)
No, mnie ominęło. A szkoooda, bo tak bardzo chciałabym się zadziwić! Niestety to był mój dzień podróżowania, miałam nawet pietra czy linie lotnicze nie wyskoczą z jakimś żartem w stylu - pani nie leci! :-) Ale nie uwierzyłabym w Twój exodus, nie nie nie:-)
OdpowiedzUsuńTak mówią, że wieprzki mają bardzo czułe ryjki, więc pewnie byś zwęszyła podstęp na równi z kaczką, skorpionem, nemuri neko (śpiący kotek :)) i reszta czytającej mnie menażerii.
Usuńa ja kompletnie przegapiłam 1 kwietnia, nawet nikt w pracy nie zrobił kawału ;( a potem długi urlop w Polsce ... nie było do śmiechu.
OdpowiedzUsuńmam pytanie odnośnie guzików na spodzie wpisu Share this to: czy są one automatyczne czy musiałaś je wstawić?
pozdrawiam
Szkoda, że urlop w Polsce nie przysporzył Ci radości.
UsuńMoże za rok uda mi się Ciebie nabrać (jeśli jeszcze raz zaryzykuję :)))
Przyciski na dole są integralną częścią szablonu (i zastanawiam się, czy w ogóle ich ktoś używa - naprawdę zaskoczyło mnie Twoje zainteresowanie :))
Uwielbiam jak inni robią mocne kawały innym, nie mnie, sama też bym nie ppotrafiła, brakuje mi tego czegoś by ludzi na dudki wystrykać (jest takie słowo?)
OdpowiedzUsuńJa na ogół nie robię takich kawałów, bo się boję, że przekroczę jakąś granicę (może nie dobrego smaku, ale czyjejś wrażliwości).
UsuńAle tym razem nie mogłam, no nie mogłam powstrzymać tego chochlika w środku :))
Na dudka można kogoś wystrychnąć. A czy można regularnie 'wystrychiwać' to pojęcia lingwistycznego nie mam :))