Searching...
środa, 22 czerwca 2011

pulchnie i puszyście

Ilu z was wyobraża sobie Anglika jako chudego jak tyczka dżentelmena?
A Angielkę, jako zasuszoną, kościstą, dziarską lady? Stereotypy?
Tak, ale mające gdzieś niewątpliwie swoje źródło w historii.


Od pewnego czasu społeczeństwo brytyjskie (więc rzecz jasna nie sami Anglicy) tyje jednak na potęgę. Jest to globalny trend w społeczeństwach zachodnich. Obfitość dóbr wszelakich (i nadmierne ich pożądanie), hormonalnie napompowana żywność, złe nawyki jedzeniowe, geny (?) systematycznie i w zastraszającym tempie zmienia rozmiary społeczeństwa z S, M, L w MSL czyli MonStruaLne.

Nie pomaga tu sławetna angielska tolerancja, gdyż własnie owa akceptacja daje niejako przyzwolenie na to, by wywalać na wierzch biusty niemieszczące się w miseczce K, wylewać publicznie, spod za krótkich koszulek wielorybie brzuszyska, świecić baleronowatymi ramionkami z tatuażami, poprzecinanymi dżdżownicami rozstepów, czy kusić koronkami stringów wrzynających się boleśnie (jak mniemam, bo z autopsji nie znam ;)) w rowki stodołowatych tyłków (Czy coś takiego jak estetyka jeszcze istnieje?).

Czytałam kiedyś o czymś takim jak Heathrow Fat Injection Syndrome, o tym, iż wiele ludzi tyje po przeprowadzce na Wyspy, z powodu rzeczy dodawanych do jedzenia.
Nie zamierzam tu oczywiście nikogo potępiać (sama też nie jestem bez winy, bo bliżej mi raczej do L-ki niż do S-ki).
Nie będę też debatować o zdrowotnych, finansowych czy społecznych aspektach tego zjawiska, bo ani czasu, ani nastroju, ani wiedzy po temu nie mam. 


Choć chwila, o aspekt społeczny chciałam jednak zahaczyć. Przetoczła się tu swojego czasu prasowo-forumowa dyskusja na temat, czy ludzie otyli nie powinni płacić za 2 bilety np. w autobusie.
A wierzcie mi, widok to nierzadki, że jedna osoba zajmuje w autobusie półtora siedzenia.
W metrze też trudno m czasami pykać, bo moje ręce są zakleszczone miedzy ramionkami 'ludzików Michellin'a".


A do poruszania tematu zainspirowało mnie jak zwykle niezawodne Metro, zdjęciem dwóch rozłożystych Murzynek oglądających mecz tenisowy na Wimbledonie.
Panie bawią się świetnie.
Gorzej z fanką Andy Murray'a, której, po godzinach wystanych w kolejce po wymarzone bilety, trafiło się miejsce w drugim rzędzie ;)) . Jej rozpaczliwa mina, podczas gdy usiłuje zobaczyć choć kawałek seta, mówi sama za siebie ;))



środa, 22 czerwca 2011 


2011/06/22 11:09:47
O to, to! Prawda! Angielki są wyjątkowo otyłe i dotyczy to również małych dziewczynek i nastolatek. Aż trudno uwierzyć, że jest ich tak wiele. I większość z nich, w okresie upałów, nie wstydzi się pokazać nagiego ciała wylewającego się zwałami tłuszczu z pod kusiutkiej bluzeczki.
W myśl maksymy: "nic co ludzkie nie jest mi obce."
Poczucie estetyki zerowe. Ale może to i lepiej? Przynajmniej dla nich:)

2013/04/11 12:39:16
ach, eufemizmy... pulchne lub puszyste to może być ciasto.

O zdrowie niech się każdy własne troszczy - lub nie, jak kto lubi - ale kwestia estetyki i dyskomfortu dotyka wszystkich. Fałdy tłuszczu bez okrycia wierzchniego tudzież (nawet okryte jakąś płachtą) dotykające mnie w kinie/samolocie/metrze to czysta obrzydliwość. No i krzycząca niesprawiedliwość - dlaczego mam być tłamszona na miejscu, na które wykupiłam bilet? Dlaczego limit bagażu w samolocie wynosi 23 kg - tak samo dla kogoś, kto sam waży 60 kg jak i dla kogoś, kto waży 100 kg? Gdzie logika?

Z dwojga złego wolę drugą skrajność, "anorektyczki chude jak tyczki". Wyglądają równie strasznie ale nie zajmują ponadgabarytowo miejsca.

2013/04/11 15:36:15
Nemuri, przyznaję, że ten ścisk w kinie czy w środkach masowego przekazu zaczyna się robić co raz bardziej uciążliwy.
Co do estetyki, to rozumiem, że osobom otyłym jest dużo trudniej się ładnie ubrać, że dres jest wygdniejszy od sukienki, jednakże gdzie jak gdzie ale tu w Anglii można napardę kupić sensowne ciuchy w każdym rozmiarze. Nawet 'głupie spodnie' w tym samy rozmiarze mają wersję 'regular', 'short legs' i 'long legs'.
Po co to od razu eksponować????

A co do bagażu, to ostatnio czytałam o jakiejś azjatyckiej (bodajże) linii lotniczej, która właśnie zaczęła sprzedawać bilety na podstawie wagi ciała.
Różnice są podobno horrendalne :))
W Europie to jednak nie przejdzie. Także na razie ... mam względny spokój :))

Ps. przy okazji zauważyłam, że nie odpowiedziałam na komentarz Semiranny.
Teraz prawie po dwóch latach, to trochę za późno :)))
Semiranno, jeśli tu czasami zaglądasz, to wiedz, że bardzo mi brakuje Twoich opinii, mój ty Wierny Komentatorze :)
Pozdrawiam.



0 comments:

Prześlij komentarz

Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)

 
Back to top!