Searching...
wtorek, 5 lipca 2011

rodzicielskie macki

Ostatnio w buduarze pewnej starszej Pani ;) rozgorzała dyskusja, zahaczajaca nieco o zasięg ingerencji rodziców w życie swoich dzieci.
Dyskusja trudna, temat trudny.
Nie brnęłam dalej.
Za głęboko dla mnie.


Dziś w nawiązaniu do tego tematu, ale trochę bardziej 'lajtowo', choć momentami straszno.
Otoż był sobie chłopak. Świetnie zapowiadający się pływak, pretendent do złotego medalu w pływackich mistrzostwach świata, w których jednak nie wziął udziału, gdyż jego rodzice (tatuś, jakaś gruba ryba w pływackim świecie) wycofali mu zgodę na członkostwo w związku pływaków Swimming New Zealand, co było warunkiem niezbędnym do udziału w olimpiadzie.

Siedemnastolatek się wnerwił, pozwał rodziców do sądu i sprawę wygrał - sąd nakazał rodzicom udzielenie zgody na członkostwo syna.
Trochę to kontrowersyjne w kontekście praw rodzicielskich (to niby jaki sens jest, by rodzice wyrażali zgodę lub nie, skoro później zabrania się im niewyrażania zgody), ale ... w tym przypadku poszło jednak o powód takiej a nie innej decyzji.


Rodzice wkurzyli się bowiem o to, że ich oczko w głowie związało się z koleżanką po fachu, mistrzynią świata z Aten i zaczęło wić z nią sobie gniazdko.


Jakiż panna miała feler, spytacie, skoro reakcja była tak drastyczna (tatulu podobno listy po okolicznych klubach porozsyłał, prosząc kolegów trenerów, by wsparli jego 'grupę nacisku').
Otóż panna jest ... o 8 lat starsza od chłopca i, jak określili to rodzice, "porwała im dziecko z kołyski".


Ja tam bym za Chiny Ludowe nie chciała być starsza od mojego chłopaka (choć serce nie sługa ;)).

I żeby było jasne - o tak młodego syna też bym pewnie trochę powalczyła ;)

Ale łagodną perswazją raczej, sugerując by dał sobie jeszcze chwilę na beztroskę ...



wtorek, 5 lipca 2011

2011/07/05 16:52:19
Dla odmiany Polska: Był sobie chłopaczek, tępy, dyslektyczny i leniwy. Do tego zestawu nieszczęść miał 1 (słownie: jeden) talent - piekł takie ciasta, że niebo drżało w posadach z rozkoszy, jaką przeżywał ten, kto jadł.
Matkę namawiano, żeby go dała na kucharza.
Matka zdecydowała - liceum ogólnokształcące. Marne, bo marne, wiadomo, ale LO.
Skutki - do przewidzenia. Jestem przekonana, że za dziurę ozonową odpowiedzialna jest promieniująca na odległość głupota niektórych ludzi.
 
2011/07/05 19:40:18
Mnie się może dużo nie podobać - przecież i tak za synów czy córkę życia nie przeżyję! A mój średni jako młody chłopak (nastolatek) zawsze miał dziewczyny duuużo starsze od siebie. Potem często także "po przejściach" i dzieciate. I co? I nic. To jego wybór. Nigdy się nie wtrącałam, ani niczego nie sugerowałam. Wiek to jakby najmniejszy ból...
2011/07/06 07:46:36
Też mi się wydaje, że wiek, to jakby najmniejszy pikuś (choć właśnie nie chciałabym, żeby mój syn ładował się w tak młodym wieku w poważny związek - ale ten koleś z historii najwyraźniej próbował uciec od z lekka toksycznych rodziców). Znam 2 pary, gdzie różnica wieku jest spora - kobieta starsza o 9 i 12 lat. Jak sobie myślę, że gdy ona kończyła niemalże podstawówkę, to on się rodził, to jest to trochę śmieszne, ale teraz tej różnicy się tak nie wyczuwa - są super parami od parunastu lat.
 
2011/07/06 12:56:05
Veni23, bo w Polsce edukacja (czyt. zdobywanie papierków) jest mocno przereklamowana. Szkoda chłopaka, szkoda ciast ;)



0 comments:

Prześlij komentarz

Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)

 
Back to top!