Searching...
wtorek, 9 sierpnia 2011

Chwileczkę!

Zapędziłam się.

Nigdy wcześniej nie prowadziłam bloga używając komórki.
Komórka oprócz swoich ewidentych zalet ma też i wady - na przykład nieustanny do niej dostęp. 

Niby do kompa rownież ma się dostęp, ale to już nie to samo. Trzeba zasiąść, znaleźć czas by się wcisnąć pomiędzy innych użytkowników, i w ogóle być w domu. Z komórki, poza korytarzami metra mogę pykać wszędzie.
W pociągu, na peronie, w autobusie, w jadacym nad ziemią metrze. I to mnie zaczęło gubić ;)

Najpierw zazęłam pykać dojeżdżając do pracy. To miał być nie tylko relaks ale pewna próba systematyczności, zorganizowania swojego czasu. Potem zaczęłam też dokańczać swoje wpisy w domu, w biurze, u znajomych ... Trochę dlatego, że odwiedzam często rejony poza zasięgiem (ooo tak, nawet w Anglii są takie), albo mknę tak szybko, że moja skądinąd technologicznie zaawansowana komórka nie wyrabia.
Nie raz i nie dwa zbyt długi tunel zniweczył moje wysiłki, kasując niezapisane jeszcze wypociny, co doprowadzało mnie do furii, bo niestety szybkość, z jaką - przy pomocy kciuków - płodzę, jest jeszcze daleka od perfekcji (czyt. tych 170 znaków na minutę osiąganych przeze mnie z lekkością, w przypadku dziesięciopalczastego bezwzrokowego tłuczenia w klawiaturę).
Zaczęły dochodzić więc powtórki, poprawki i - co chyba okazało się najbardziej zgubne - inne blogi.


Tak, życie innych wciąga :) Zaczęłam więc podczytywać co raz to inne blogi, komentować, śledzić losy i ... nagle przyłapałam się na tym, że zaczęło mi to zajmować o wiele za dużo czasu.

I musiałam zrobić sobie przerwę.
Na początku odczuwałam niemal fizyczny ból - jak na odwyku.
Nieeeeee - pomyślałam sobie - to głupie. Ale naprawdę pierwszego dnia 'detoksykacji' nie mogłam się powstrzymać, by nie zaglądać, nie czytać komentarzy itp. Postanowiłam więc zrobić radykalną przerwę.


Będę nadal pisać, bo to kocham, ale ... muszę wprowadzić trochę dyscypliny. Zobaczymy, jak mi pójdzie.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie :)

Ps. Na Wyspach tyle się działo w ciągu ostatnich 3 tygodni, że ... jakbym była komentatorem życia polityczno-społeczno-kulturalnego, mogłabym już chyba wydać książkę z felietonami.

Ale ja zajmuję się 'bzdetami' i tej wersji się trzymajmy.


Ps.2 Naprawdę cieszę się, że uciekliśmy z Londynu.
Kto wie, jak się dalej sprawy potoczą ...




wtorek, 9 sierpnia 2011

2011/08/09 10:04:14
Cieszę się, że to tylko chwilowe "zmęczenie materiału":) Fidrygauko, ja wszystko rozumiem, ale miesiąc milczenia to stanowczo za długo jak na moje tęsknoty do Twoich myśli:) Postaram się jednak wykazać cierpliwością, bo jest na co czekać:)
Pozdrawiam cieplutko:)
 
2011/08/09 20:04:08
Z niecierpliwością zawsze czekam nowych wieści.
 
2011/08/09 22:05:06
tak po bandzie jeździsz z tą częstotliwością wpisów
czekam na następne, bo fajnie się je czyta
 
2011/08/15 10:59:51
Dzięki. Nieskromnie przyznam się, że miło mi, że kogoś interesują moje wpisy :)
Postaram się więc pisać regularnie - choć 2x dziennie to już na pewno nie!
 
2011/08/17 09:50:03
znam to doskonale, zainteresowanie czimś życiem, empatia, która przynosi czasem fizyczny ból, gdy trafi się do kogoś z problemami (a ja mam jakąś zdolność do znajdowania takich osób) i czas, który spędza/traci się przed komputerem (a który bliscy szybko zaczynają liczyć)... tak, mi też trzeba dystansu i ograniczonego dostępu do netu...
 
2011/08/17 09:59:46
Chud-sza, trafianie na ludzi z problemami to jedno. Ale jak się trafi na osobę, która ma: tytuł bloga podobny do twojego :), podobny w stylistyce css, podobne (tak mi się wydaje po dotychczasowej lekturze twojego bloga) wykształcenie, podobne przemyślenia (czasami jakbyś mi moje słowa wyjeła z ust) to jest dopiero faza!
 
2011/08/19 20:43:05
o jak rany, znalazłyśmy swoje virtual alter ego!!! tak, to jest faza! bardzo podobają mi się Twoje notki i spostrzeżenia, sięgam do sugerowanych przez Ciebie linków, fajnie tak się znaleźć :)
 
2011/08/19 23:23:00
@chud-sza, tylko u mnie z tą chudością na bakier - ale w końcu to ty jesteś chudsza :)


0 comments:

Prześlij komentarz

Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)

 
Back to top!