Searching...
piątek, 26 sierpnia 2011

Metro Warszawa - Metro Londyn

Tak jak obiecałam kiedyś - nieco żartobliwe, choć oparte na długofalowych obserwacjach porównanie użytkowników warszawskiego i londyńskiego metra:
 




Warszawiacy


Londyńczycy


Którą stroną idą?

Jaką popadnie, najczęściej
szpalerem.
Byle szybciej.

Lewą, lewą i jeszcze raz lewą.
Na schodach ruchomych też stoją przykładnie po prawej stronie, bo po lewej jest ‘pas szybkiego ruchu’ (czyli ruchu w ogóle, bo po prawej się tylko
stoi ;))

Co robią czekając na metro?

Przestępują z nogi na nogę, zerkają na zegarek co 2 sekundy, fukają, przewracają
oczami, krzywią się (że to metro nie nadjeżdża),
przemierzają peron wzdłuż i wszerz ...

Cierpliwie czekają w miejscu.

Co jedzą w metrze?

Nic.


Wszystko! I najczęściej rękami. (Ach, uwielbiam mój płaszcz o zapachu chińszczyzny, albo
włosy o zapachu octu – bo  oni fish & chips jedzą z octem
winnym!)

Co czytają?

Najczęściej notatki (że niby tacy pilni :), albo książki.
Ale często nic.

Gazety. Szczególnie rano są poodgradzani od siebie płachtami ‘quality papers’ .
I co najciekawsze nikt na nikogo nie wpada. Ostatnio jest też dziki szał na szpanowanie Kindle i czytanie e-booków

Co robią, jak im zadzwoni komórka?
(w autobusach lub naziemnej części metra)

Szepczą: "Nie mogę teraz rozmawiać, bo jestem w autobusie." i się rozłączają ...

Na cały regulator rozmawiają
o wszystkim, bez żadnych oporów omawiając publicznie
nawet dość pikantne szczegóły zarówno swojego prywatnego
życia jak i życia innych
Brownsów (choć rzadziej)

Dokąd jadą w piątkowy wieczór?

Na Ursynów, zaszyć się
w zaciszu swojego domku.

Na Oxford Street, główną ulicę handlową, poprzedzierać się
trochę przez dziki tłum im podobnych zakupowiczo-
balangowiczów :)))

Jaki mają stosunek do niepełnosprawnych/matek z dziećmi/ kobiet w ciąży ?

Raczej pomocny. W każdym razie ustępowanie matkom
z dziećmi, ‘ciężarówkom’
tudzież staruszkom, wbrew ogólnemu narzekaniu, ma się
całkiem nieźle.

Obojętny. Przyznam szczerze, że może 4-5 razy w ciągu moich częstych podróży
londyńską komunikacją,
zetknęłam się z tym, żeby ktoś komuś ustąpił miejsca!

Jaki mają stosunek do dziwactw, dziwolągów, ekstremalnych zachowań, wymysłów?

Emocjonalny! Najczęściej objawiający się zrobieniem wieeelkich oczu i gapieniem na osobnika nieco odbiegającego od
powszechnie obowiązującej normy.


ZU-PEŁ-NIE
O-BO-JĘ-TNY
!*


* Tu muszę dodać, że widoki w londyńskim metrze są naprawdę ciekawe. Wymienię tylko kilka, może nie aż tak bardzo szokujących, ale hmmm ... innych (raczej nie do spotkania w warszawskim metrze):

- dwie dziewczyny słuchające wspólnie jednego i-poda, śpiewające na cały regulator i tańczące w rytm muzyki,


- dziewczyna robiąca makijaż (od zera, czyli nie jakieś poprawianie tuszem rzęs tylko najpierw podkład, potem puder itp.) i wyjmująca wszystkie swoje 'precjoza' z ... kieszeni kurtki,


- dziewczyna czyszcząca sobie zęby nitką dentystyczną,


- facet siedzący na podłodze, na miejscu dla wózków i ... uprawiający jogę


- facet, który przerywa rozmowę w połowie zdania, idzie w drugi kąt wagonu i ... modli się do Allacha (z pokłonami, a jakże)


- kobieta/facet tak gruba, że zajmuje 2 siedzenia (częsty widok)


- Chinki siedzące na dwóch przeciwległych końcach (4-5 siedzeń od siebie) i rozmawiające ze sobą na cały regulator i ... nawet na siebie nie patrzące!


- ludzie rzucający śmieci wprost pod swoje nogi, bez żadnych oporów


- kobieta wykonująca ćwiczenia rozciągające i wyginająca się na wszystkie możliwe strony,

... wymieniać by można długo.

Może macie jakieś swoje porównania? Chętnie dodam do listy :)

Pozdrawiam warszawsko

piątek, 26 sierpnia 2011


Gość: awnee, 59-231-158-94.jjs-isp.pl
2011/08/30 12:17:31
Ciekawe zestawienie :) Rzadko jeżdżę warszawskim metrem, ale prawie codziennie dojeżdżam do pracy kolejką - większość Twoich obserwacji jest aktualnych także tam :) Chociaż nie zgadzam się z punktami dotyczącymi rozmów przez komórkę i robienia makijażu w pociągu. Niestety, i jedno i drugie jest coraz częstsze. Długie i głośne rozmowy przez komórkę już chyba nikogo nie dziwią (co nie znaczy, że nie irytują ;) a co do makijażu - swego czasu jechałam w pociągu z dziewczyną, która robiła nie tylko makijaż, ale także manicure (taki ze zmywaniem starego lakieru i nakładaniem nowego), więc jak widać to także się zmienia.
Pozdrawiam serdecznie. Czytuję Cię z niekłamaną przyjemnością :)

2011/08/31 23:37:55
Witaj gościu awnee :)
Pewnie masz rację - moje obserwacje z metra warszawskiego mogą być trochę przeterminowane. Cóź, 'zgniły zachód' przychodzi i do nas :)
Jeśli chodzi o rozmowy przez komórkę, to jak jechałam pociągiem do Warszawy po sławetnej rozmowie, to faktycznie siedząca obok mnie pani przez ponad godzinę informowała swoją mamę (i okolicznych pasażerów) o stanie swojego zdrowia i przebiegu badań. Manicurzystek ani wizażystek nie zdążyłam jednak przyuważyć (a w Londynie, jak mi parę razy strzelono w oko odcinanym z hukiem pazurkiem, to nie było wyjścia - zakonotowałam ten fakt :))
Miło mi, że zagląsz, a jeszcze milej że z NIEKŁAMANĄ PRZYJEMNOŚCIĄ :)
Zapraszam zatem do dalszej lektury.
Gość: , mx.coraleg.pl
2012/02/24 07:50:02
bitwa o najgłośniejszą muzykę w komórce (głównie w autobusach na 1p. ale w undergroundzie też bywa) i te ciapate piosenki połączone z hiphopem :D

2012/02/27 20:01:53
A to fakt, muza w komórkach rozwalona na maxa.
Czasem mnie kusi, żeby włączyć sobie na cały regulator takiego na przykład Vivaldiego albo innego Beethovena,
Ciekawa jestem, jaka by była reakcja :)
Ale nie zrobię tego, bo mi życie miłe.

Myślę jednak, że prędzej ktoś odważyłby się zwrócić uwagę mi niż dresiarzom :)

2 comments:

  1. To ja jeszcze wspomne o ustepowaniu miejsca w Londynie: bylam swiadkiem sytuacji kiedy starszy pan wszedl do metra na Hammersmith i usiadl na wolnym miejscu po czym zostal opieprzony przez na oko 40-letniego faceta, ze zajal miejsce, ktore ten trzymal dla swojego okolo 10-letniego syna. Gdy starszy pan zaczal spokojnym glosem tlumaczyc, ze przeciez syn jest mlody i moze postac, a jesli nawet nie to jest na tyle maly, ze mozna go wziac na kolana, facet zaczal na niego niemal krzyczec. Wtedy starszy pan odpowiedzial (ciagle z anielskim spokojem w glosie), ze gdy on byl maly rodzice uczyli go, ze nalezy ustepowac miejsca starszym osobom, teraz gdy on jest starszy oczekuje tego samego od mlodych ludzi. Koniec dyskusji, Facet na to nie mial juz argumentu, ale ciagle mial bardzo niezadowolona mine. Ja tylko bylam w szoku jak mozna byc tak bezczelnym. A jeszcze tylko dodam, ze facet byl turysta z Niemiec lub Austrii. Masakra...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyna, fakt że z tym ustępowaniem nie jest za wesoło. Każdy nos w iphone'a i tyle, choć takich aż zażartych kłótni nie byłam świadkiem.
      Choć ... szczerze powiedziawszy, dziecku się miejsce też 'należało' (ze wazględów bezpieczeństwa), a w każdym razie byłoby miło, gdyby jakiś młody byczek z sąsiedniego fotela podniósł 'szanowną'.
      Ja z kolei miałam kilka sytuacji, kiedy ustąpiłam np. rodzinie z dzieckiem (bo patrzeć nie mogłam, jak nim telepało po wagonie), a tu tatuś wypalił, że nie, dziękuje. I tak się tłukliśmy i telepaliśmy: ja z milionem toreb, tatuś, mamusia i dziecko. I puste miejsce :)

      Ps. pojęłam próbę pisania komentarzy u Ciebie na blogu, ale jakoś z komórki mi to nie wychodzi (nie akceptuje mi wpisów).
      Ja sie zbiorę, to ponowię próbę z komputera.
      Miłego podróżówania (czytam z zapartym tchem :)))

      Usuń

Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)

 
Back to top!