Searching...
poniedziałek, 22 sierpnia 2011

napój budowlańców

Wygląda na to, że wcale nie jest to piwo (trzeba szczerze przyznać, że Anglicy jak piją, to tylko w weekendy, lub po pracy i naprawdę 'pijaczka' szwędającego się po ulicach to trzeba by ze świecą szukać).

Okazuje się, że jest to ... herbata.


Tak przynajmniej wynika z tego - zabawnego moim zdaniem - kubka z instrukcją osiągania odpowiedniej kolorystyki (skoro zostali wyróżnieni, jako jedyna grupa zawodowa, to coś musi być na rzeczy :)





To oczywiście taki żarcik, a nie głęboka prawda oparta na wieloletnich badaniach rynku.

Herbata
Umiłowana świętość Anglików (Have a cuppa!)
Jakby Przybora mieszkał na Wyspach, to napisałby, że herbatka jest dobra na wszystko, choć on o herbatce szlagier popełnił, ale melancholijny jakiś :))



Tylko w tym kraju mogą powstawać strony o tym, jak kupować, przechowywać, parzyć, serwować i pić herbatę. zdecydowanie herbaciarą nie jestem. Pijam rzadko, najczęściej tylko zimą i w celach rozgrzewczych raczej niż delektacyjnych. 
Czasami, jak już pisałam na blogu veni23 piję herbatę w stylu hinduskim lub miętę, ale żadne inne wydziwiania, a już broń Boże z fusami, nie wchodzą w grę. 

Jestem już w tej kwestii nieco angielska, bo choć nie czczę tego napoju, nie ma precjozów do parzenia, nie celebruję (np. nie mam nigdy na składzie scones lub innych must-have'ów, chomikowanych przez każdą porządną panią domu), to jednak PIJĘ Z MLEKIEM!

Porzucenie herbaty z cytryną na rzecz tej, tfu-tfu, BAWARKI, jest postrzegana w niektórych środowiskach polonijnych jako ewidentny dowód zdrady narodowych ideałów :) Nie zamierzam pokazywać swoich uczuć patriotycznych przy pomocy cytrusów, a herbatę piję z mlekiem z dwóch przyziemnych powodów: chlust zimnego mleka schładza herbatę do temperatury idealnej do natychmiastowego wypicia, a ponadto przy odrobinie silnej woli można ją pić bez cukru, czego już zupełnie nie da się zrobić z cytrynowym kwasidłem (nie powiem, czasem w ponury, wietrzny styczniowy wieczór sobie zaserwuję - ale ... z dwiema czubatymi łychami cukru; jak ja bym miała tak się poić codziennie, to chyba szybko zaczęłabym zajmować dwa siedzenia w autobusie :)  

Ale co mnie tak dzisiaj o tej herbacie?

Najpierw znalazłam gdzieś to wyżej umieszczone zdjęcie i rozśmieszyło mnie to umieszczenie wewnątrz skali rozpoznawczej.

Po drugie wpadła mi w ręce tabelka z podsumowanie najnowszego spisu powszechnego, który miał miejsce jakieś 2 miesiące temu (nota bene formularze dostaliśmy pocztą i musieliśmy je wypełnić do danego dnia, pod groźbą - zapewniam was że egzekwowalną - zapłacenia 1000 funtów kary) i zaczęłam swoim starym sposobem porównywać oba społeczeństwa - brytyjskie i polskie. 


Statystycznie jest zdecydowanie parę rzeczy, którymi się różnimy (co i gołym okiem widać :)), ale o tym może jutro ...


poniedziałek, 22 sierpnia 2011 





2011/09/01 22:03:59
Herbatę z mlekiem ostatnio piłam jako mała dziewczynka i jej nie polubiłam, być może powinnam jej dać drugą szansę? ;)
Tak czy siak, taki kubek chciałabym mieć. ;)

2011/09/03 14:34:38
Fluorescent, ja nie mówię, że to jakiś napój bogów (smak jak smak), ale jak ci serwują taką siekierę (bo do mleka musi zazwyczaj być mocna), a cytryny nie uświadczysz, to zaczynasz raz po raz dolewać mleka :), a potem dochodzą względy pragmatyczne (temperatura itp.)
O kubku pomyślę - może zorganizuję jakiś konkurs? :-D

2011/11/13 12:27:09
Fajny kubek! Co do tfu-tfu-BAWARKI ;-) to muszę przyznać, że nie widziałam w Bawarii herbaty z mlekiem ani razu a minęło już parę lat w tym landzie. Pewnie to coś w stylu polskiej ryby po grecku...

2011/11/13 22:03:07
he, he, pewnie tak :)
Ciekawa jestem czy nóż-finka pochodzi z Finlandii?
A co z Polka dots? To chyba nie jest nasz wzór narodowy. ;))
Pewnie parę innych przykładów by się jeszcze znalazło.

2 comments:

  1. ooo, builders brew wygląda jak nasz pakistański chai...

    OdpowiedzUsuń

Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)

 
Back to top!