Owszem, pośmiałam się przez łzy, ale ... nie jest to film budujący, oj nie.
Dzisiaj jednak, wędrując po blogach zaprzyjaźnionych lub znanych mi tylko z widzenia, zobaczyłam (Blogger rulez! - uwielbiam funkcję pokazywania najnowszych wpisów z różnych platform), że ... o rany julek, mamusiu kochana, ludzie dobryje, PO DWÓCH LATACH dodał wreszcie kolejny wpis mój absolutnie ukochany fotobloger Paweł Loroch.
Fakt, że wpis jest z marca (przyznaję, po dwuletnim milczeniu trochę już zwątpiłam w reaktywację i nie zaglądałam regularnie), ale mam nadzieję, że mu się znowu aparat nie zatnie.
Najpierw pomyślałam sobie, że zostawię go sobie jako tę wisienkę na torcie, na tegoroczny Blog Day.
Ale nie!
Nie godzi się tak długo czekać!
Tym co znają Pana Trzaskpraska na pewno się gęba ucieszy.
Ci co nie znają - marsz nadrabiać zaległości!
A teraz krótko, o tym, dlaczego kocham ten blog.
Otóż, oprócz fajnych zdjęć sentymentalnych z mojej ukochanej Warszawy (plus parę innych miast w bonusie) cykniętych w miejscach, gdzie bywałam często, gdzie mieszkałam (na jednym ze zdjęć, gdzieś tam w starszych wpisach, jest nawet balkon mojego byłego mieszkania :)), pokazujących nieznane zakamarki, zmieniającą się panoramę miasta i ujęcia z miejsc nie zawsze dostępnych dla zwykłych śmiertelników, uwielbiam ten blog za ... PODPISY POD ZDJĘCIAMI.
Jeśli chcecie poznać choć trochę fidrygaukowe poczucie humoru, to poczytajcie sobie podpisy Pawła Lorocha :)
Gra słów, ironia, dowcip subtelny, nie prostacki.
Choć nie ukrywam, że raczej nie chciałabym stać się Anielą lub inną Panią Pelagią, przydybaną na jakimś 'niecnym' czynie :))
Pan Paweł jest jednak dyskretny i nie obnaża tabloidowo.
Zawsze jak oglądam, to się zastanawiam, czy fotografowani ludzie nie mają nic przeciwko i co by sobie pomyśleli, gdyby się przypadkowo odnaleźli w internecie (czy przypadkowi bohaterzy zdjęć zrobionych w miejscach publicznych mogą się nie zgodzić na upublicznianie ich wizerunku??)
Pytanie pewnie zostanie bez odpowiedzi :))
A ja tymczasem przespałam się z emocjami, nacieszyłam się powrotem Blogera Marnotrawnego, łzy otarłam, a teraz czas, by się wreszcie rodziną zająć :))
Jest dobrze!
Miłej niedzieli.
niedziela, 17 czerwca 2012
2012/06/17 17:31:32
Mam go w rss-ach, a od marca to już zupełnie zapomniałam o jego
ostatnim wpisie. Przedtem wrzucał coś dość regularnie, ale pewnie mu już
wena wyszła. I jasne, że podpisy są najlepsze. Ma facet talent i
poczucie humoru!
2012/06/18 09:32:22
A nie mówiłam! :))
Wygląda jednak na to, że pan Paweł jest osobą bardzo zajętą, a w 2010 roku (kiedy zamilkł na blogu) wydał książkę o Warszawie z National Geographic. Chyba więc na częste updaty na jego blogu nie ma co liczyć :)
@Rest, jeszcze nie zgłębiłam tajników rss. Rozumiem, że tam też możesz mięć updaty z innych platform, nie tylko bloxa?
Wygląda jednak na to, że pan Paweł jest osobą bardzo zajętą, a w 2010 roku (kiedy zamilkł na blogu) wydał książkę o Warszawie z National Geographic. Chyba więc na częste updaty na jego blogu nie ma co liczyć :)
@Rest, jeszcze nie zgłębiłam tajników rss. Rozumiem, że tam też możesz mięć updaty z innych platform, nie tylko bloxa?
2012/06/18 13:21:39
Zgadza się - nie tylko z bloxa. Korzystam z www.google.pl/reader
Wszystko, co tam subskrybuję, wyświetla mi się na bieżąco. Nie muszę pilnować i śledzić.
Wszystko, co tam subskrybuję, wyświetla mi się na bieżąco. Nie muszę pilnować i śledzić.
2012/06/19 22:03:12
Boże, ale się uśmiałam, najbardziej przy 525 wjeżdżającym między Lesie. Dzięki za hint o tak dobrym blogu
2012/06/19 22:54:56
@Rest, dzięki za wyjaśnienie - to chyba Blogger działa mi na podobnej zasadzie, tylko że tam mam tylko blogi spoza bloxa.
Rss są trochę smutne, bez tej szaty graficznej :))
A ja jestem wzrokowcem.
@Kasiu, z tymi Lesiam to dopiero teraz załapałam. Czasami stężenie absurdu jest zbyt gęste :)
Tak samo jak przed chwilą załapałam o co chodzi w podpsie 'Nike, bez butów' :)))
Ale tu się angielski kłania, bo Nike to Nike, a Najki to Najki :))
Rss są trochę smutne, bez tej szaty graficznej :))
A ja jestem wzrokowcem.
@Kasiu, z tymi Lesiam to dopiero teraz załapałam. Czasami stężenie absurdu jest zbyt gęste :)
Tak samo jak przed chwilą załapałam o co chodzi w podpsie 'Nike, bez butów' :)))
Ale tu się angielski kłania, bo Nike to Nike, a Najki to Najki :))
0 comments:
Prześlij komentarz
Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)