Searching...
niedziela, 8 lipca 2012

Ilustrowany Słownik Blogera

Tak jak obiecałam - nie zostawię Was, biednych żuczków, bez tajemnej wiedzy niezbędnej w prowadzeniu PRAWDZIWEGO BLOGA.

Przedstawiam Wam, moim wiernym followersom Ilustrowany Słownik Blogera.
Nie jest to jeszcze obiecany wpis. To wciąż preludium :)
Słownik jest ilustrowany zdjęciami bezczelnie ściągniętymi z netu (tak się nie robi, zapamiętajcie to sobie :)) oraz zawiera opisy jak najbardziej subiektywne (aczkolwiek podlegające weryfikacji), które powstały na podstawie kilkudniowych studiów nad blogsferą.
 

Studia te zostały zainspirowane paroma obserwacjami, o czym będzie następnym razem.
Stay tuned!


 social media share

akronimy slangu internetowego - typu LOL, ROTFL i szereg innych - używane głownie na forach, ale obecne właściwie w całej blogosferze.
Mały poradnik, jak je rozszyfrowywać znajduje się znajduje się TUTAJ.

banerki – pola na reklamę, najczęściej w generalnej pogardzie u profesjonalnych blogerów, których satysfakcjonują tylko kampanie reklamowe na wielką skalę.
Banerki mają zbyt małe CPC :) 


 
branding (może być osobisty) - PRAWDZIWY bloger profesjonalny powinien budować swoją własną markę, czyli zadbać o branding. Obrandowanie zawiera w sobie nie tylko takie duperele jak logo, faviconka, najlepiej własna platforma i firmowanie się własnym nazwiskiem (powiedzmy sobie szczerze - blogerzy ukrywający się pod nickami są nawet niegodni noszenia dumnego miana 'bloger'; jeśli piszesz coś pod 'nickiem' to nie licz na zaistnienie w wielkim świecie blogosfery - nick czyni z ciebie 'podblogera').
Branding buduje się przez nagłaśnianie tego, co się robi na wszelkich możliwych mediach społecznościowych, przez uczestnictwo w imprezach blogerskich, przez interakcje z innymi blogerami, a najlepiej przez zatrudnienie jakiegoś 'spin doctora' do spółki ze specem od informatyki, którzy pomogą ci przebić się przez morze innych blogów i zaistnieć w wirtualnym świecie.


content marketing - najprościej rzecz ujmując treści bloga mogą być reklamą samą w sobie. Będąc już obrandowanym (a więc posiadającym swoją markę) blogerem można stać się osobą wielce opiniotwórczą i wpływającą na rzesze followersów.
Jeśli piszesz blog o kosmetykach, to częścią twojej działalności jest opisywanie (i rzecz jasna reklamowanie followersom) podsuwanych produktów. Dla zmyłki nazywa się to recenzowanie.
Nie zetknęłam się jeszcze z blogerem, który by się jawnie przyznawał do wciskania followersom jakichkolwiek produktów.
Przeciwnie, wszyscy oni zgodnie twierdzą, że OBIEKTYWNIE opisują, to co jest na rynku.


Jeśli ja miałabym zastosować content marketing to mogłabym na przykład opisywać wyższość karty Oyster nad codziennym kupowaniem pojedyńczych bieletów, opisywać koleje podmiejskie jeźdżące z i do Londynu, ewentualnie dywagować w jakiej gazecie się lepiej ogłaszać: w Metro czy Evening Standard.Niestety ani nie jestem odpowiednio obrandowana, ani nie piszę bloga po angielsku - nie mam więc swoich followersów, którzy byli by dobrym targetem dla mojego content marketingu.
Chip, chlip.
copycat – ktoś, kto kopiuje treści z sieci (np. z innych blogów) praktycznie bez zmieniania treści; innymi słowami złodziej (wartości intelektualnej :))
copypast – mało konstruktywna działalność copycat’a, który namiętnie używa przycisków Ctrl+C i Ctrl+V




CPC – cost per click czyli będące w pogardzie u PRAWDZIWYCH blogerów (na ogół koszmarnie niskie) zarobki przy pomocy banerków.


dywersyfikowanie – rozmieszczanie tekstów i materiałów na różnych portalach i stronach (w razie gdyby na przykład Blox miał nieodwracalną awarię, a Facebook zbankrutował – dobrze jest mieć swoje wiekopomne teksty skopiowane na różnych platformach.
event – wydarzenie, impreza, konferencja, spotkanie, na którym trzeba koniecznie być, by się pokazać, zabłysnąć i powiedzieć parę mądrych słów o sobie i swojej twórczości.


fanpejdż – obowiązek każdego poważnego blogera.
Ja mam, a co!
Jestem więc na dobrej drodze ;))
Co prawda z fanami trochę gorzej, ale ... wszystko jeszcze przede mną.
Fanpejdż trzeba mieć, żeby ci co nie wchodzą na Bloxa mieli info o najnowszych wpisach.
A poza tym blog to blog, a jak na fanpejdżu ktoś lajknie twój wpis, to setki (ba, tysiące, tysiące, powiadam!) jego znajomych z fejsa się o tym dowie.

Dlatego też niektórzy wymyślają, jak tu zmotywować innych do lajknięcia ;)

 



fejs – czyli facebook, czyli ryjoksiążka, zwana też pieszczoliwie zbukiem (dzięki Stardust za przypomnienie :)).
Jak nie masz tam konta, to NIE ISTNIEJESZ.
I to bezdyskusyjnie :)
Ja, jak widzicie jestem AAK (Alive And Kicking :))



followersi – wierni wyznawcy twojego talentu, ludzie do których kierujesz swoje wpisy, którzy spijają każde słowo z twych ust, którzy cię lajkują, dołaczają do grup, witryn, kręgów i innych towarzystw wzajemnej adoracji, po to by przeczytać każdy twój wpis jak najszybciej po jego opublikowaniu.
Prawdziwy bloger robi wszystko, by mieć wielkie rzesze followersów.



gadżet - to prawie tak jak widżet, ale działa tylko na określonych stronach - czyli np. tylko użytkownicy Google+ mogą używać gadżetów Google. Blog bez gadżetów nie jest cool, trendy, funky ani tym bardziej jazzy.

grammar nazi - to puryści językowi. Są odmianą trolli. Działają głównie na forach internetowych, ale wchodzą też na blogi. Ich życiowym celem jest dbanie o czystość języka. Wszelkie odstępstwa od normy, neologizmy, a już nie daj Boże, błędy ortograficzne, gramatyczne, interpunkcyjne lub stylistyczne są boleśnie i złośliwie wypominane. Jak wszyscy ekstremiści, nie są lubiani w wirtualnej społeczności, szczególnie, że odciągają uwagę od głównego wątku i najczęściej nie mają nic konstruktywnego do powiedzenia. Mają problemy ze zrozumieniem słowa literówka oraz przejęzyczenie.
Niektórzy blogerzy cennią sobie jednak ich pasję edukacyjną, twierdząc, że nazigramofobia motywuje ich do kilkukrotnego czytania i przeredagowywania tekstu przed jego ostateczną publikacją. Więc właściwie sytuacja win-win, można by rzec ;)


hejter - to osoba, której głównym celem jest dokopywanie blogerom. Klasycznych hejterów można spotkać najczęściej na portalach typu Plotek, gdzie zjadą każdy odcinek ciała, każdy element garderoby, każdy ruch celebrytów.
Hejterzy nie przebierają w słowach, których mają jednakże dość ograniczony zasób (głównie są to słowa łacińskie).
Ich komentarze są najczęściej krótkie i wymowne, jak w poniższym przykładzie:



Niektórzy próbują z hejterstwem walczyć, ale czy skutecznie?

interakcja - czyli wszelki rodzaj relacji między blogerem a jego followersami. Interakcja odbywa się przez lajki, privy, szerowanie kontentu, komcie itp. Niektórzy preferują interakcję moderowaną, czyli wycinają niepochlebne i nieprzychylne komcie. Teoretycznie w celu nie robienia 'bydła' i zablokowania hejterstwa. W praktyce bywa rożnie. Nierzadko z megalomanią i nadwrażliwym ego w tle.

Inni uważają, że kopsnięcie się na browarka z followersami jeszcze nikomu nie zaszkodziło i jak to ma komuś zrobić dobrze, to dlaczego nie?
Przemożna chęć wchodzenia w interakcje może czasami stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia.


kejs - to po naszemu studium przypadku. 'Case study', była to metoda zastosowana pierwotnie na Universytecie Harvard i polegała na przedstawieniu np. dokładnego opisu sytuacji danej firmy, jej problemów, struktury i metod zarządzania. Studenci mieli za zadanie przeanalizować rozwój pewnej sytuacji, zastosowane rozwiązania, wyciągnąć wnioski i ewentualnie zastosować nowe rozwiązania.
Kejsy na blogach to nic innego jak opisywane zdarzenia, najlepiej w kontekście walki blogera z daną organizacją, obśmiewania produktu lub poruszania pewnego zagadnienia, najczęściej z dziedziny marketingu, brandingu lub czegoś równie medialnego.
Ja też opisałam parę kejsów na moim blogu, np. kejs przestarzałych książek o Polsce, które dla wielu nieletnich Brytyjczyków wciąż są źródłem wiedzy o naszym kraju.
Niestety mój kejs nie odbił się wielkim echem w necie. Szejm. :)
Mam za mało followersów, a poza tym kontent nie był zbyt medialny.



keszowe przychody – rozumiem, że żyjemy w erze bezgotówkowego społeczeństwa, ale hmmmm, moim zdaniem przychody są raczej z reguły keszowe, nawet jak ten kesz (czyli pieniądzory, dziadżki, kasa, szkło) jest tylko wirtualny. Ale masło maślane czasami brzmi bardziej cool.
komcie – komentarze czyli coś, co wyznacza wartość blogera; ilość komci świadczy bowiem o liczbie followersów, o dobrym kejsie czy kontencie, o mega popularności danego blogera. Nieważne czy są to słitkomcie, hejterski spam czy puste lajki. Nieważne jak komentują, grunt, by w ogóle komentowali, bo ilość komci przekłada się na miejsce w rankingu najbardziej wpływowych blogerów i docelowo oczywiście na keszowe przychody :0)


kontent – czyli zawartość, ewentualnie treść.
Kontent brzmi zdecydowanie lepiej.
Treść brzmi zdecydowanie za głęboko.
A przecież nie chodzi o przekazywanie treści, ale o kopiowanie kontentu, w celu dalszego szerowania i wklejania na łole.
Wielu blogerów łudzi się, że inni odwiedzają ich blogi ze względu na ten kontent właśnie (ewentualnie osobowość lub ładne oczy - jak załączają swoje zdjęcia).
Jeśli jesteś jednym z nich, goraco polecam zjechanie parę haseł w dół i wnikliwe przeczytanie definicji 'napędzanie ruchu'. To zweryfikuje twoje naiwne postrzeganie rzeczywistości :)



lajki – to oczywiści sławetny przycisk ‘Like’ na fejsie. Lajk, to przycisk dla leni, którym się nie chce pisać komci (bez których to lajki zwane są pustymi). Lajk nie musi koniecznie oznaczać lubienia. To najczęściej znak, że się zauważyło kątem oka dany wpis. Lajki prezentują się najlepiej pod wiadomościami typu: Whitney Houston nie żyje – 10 567 lajków.
No po prostu MEGA!
Podobno Facebook chce dodać niedługo nowy przycisk: ‘Chcę to’.
Niektórzy twierdzą, że brakuje jeszcze przycisku ‘Mam to w dupie’.



linki – czyli nieodłączna treść każdego wpisu. Gdyby był dekalog blogera (pewnie gdzieś nieoficjalnie krąży w sieci – mignęły mi parę razy poradniki typu: jak wypozycjonować swojego bloga itp.) to linkowanie byłoby jednym z głównych punktów.
Linkować trzeba i wypada.
Linkować swoje własne wpisy, wpisy blogerów z branży pokrewnej, a także źródła, z których skopiowaliśmy kontent lub focie.
Nie jestem pewna, co do linkowania do konkurencji lub hejtersów (tego chyba robić nie wypada, ale głowy sobie uciąć nie dam).
Linki nie tylko trzeba robić, ale też trzeba dbać o to, by za wszelką cenę linkowano do ciebie. To robi się przy pomocy SEO, cieniasy!
Aktywne linki, otwierające się w nowym oknie wstawia się TAK (Proszę bardzo. Nie ma za co. Drobiazg).






logotyp – niech przemówią specjaliści:


łole – z ang. ‘wall’ czyli ściana na fejsie – miejsce gdzie twoi followerzy okazują ci twoje uwielbienie, poprzez pisanie komci, oraz miejsce, gdzie ty sam prezentujesz światu swoją radosną twórczość.
Powiedzenie „Nie sądź blogera po łolu jego.” chyba nie ma racji bytu, bo ... niestety „Twój łol świadczy o tobie!” i „Jaki pan, taki łol.”


mapka - czyli mapa serwisu. Nie dotyczy takich cieniasów jak my na Bloxie.
Profesjonalni blogerzy mają swoje osobiste, specjalnie dla siebie zaprojektowane strony. Strony te posiadają podstrony (na które się wchodzi głębiej i głębiej). Mapa serwisu powinna być sporządzona w jednym pliku i dołączona przez webmastera do zasobów bloga (choć mogę się mylić, co do miejsca :)).
Celem mapki jest dobre wypozycjonowanie bloga w wyszukiwarkach ;)



napędzanie ruchu - jeśli myślisz, że oprócz tej garstki wiernych czytelników, którzy zabłąkali do ciebie przez przypadek lub przybrykali z polecenia, zacznią cię nagle czytać miliony, to jesteś w grubym błedzie. Choćbyś nie wiem jak fajnie pisał/-a, choćbyś robił/-a piękne zdjęcia, choćbyś miał/-a coś ważnego do powiedzenia - nie licz na wiele odwiedzin.
Tego kwiatu jest pół światu.
Pisać każdy może.
 

Ruch na blogu musisz sobie wygenerować (jak już nic innego nie zapamiętacie z tego słownika, to chociaż przynajmniej to słowo zapiszcie sobie WIELKIMI LITERAMI i niech się wyryje w waszych głowach jako hasło przewodnie :))
Jest wiele metod na napędzanie ruchu. Te najbardziej znane to:
- nadawanie chwytliwych tytułów,
- używanie popularnych tagów,
- linkowanie do wpisów innych,
- odpowiadanie na komentarze,
- wizyty u innych blogerów,
- zadawanie czytelnikom pytań,
- organizowanie konkursów (też kiedyś zrobiłam, ale chyba nudne jakieś były, bo kubek-nagroda wciąż u mnie na szafce leży :)),
- dodawanie sond,
- regularne wpisy,
- znajomość swojego targetu (czyli kim są twoi czytelnicy)
- interakcje z subdżektami vel followersami
- i parę innych technik manipulacji ;))
Najskuteczniejszą metodą jest oczywiście - do czego się żaden szanujący się bloger oficjalnie nie przyzna, a co i tak jest tajemnicą poliszynela - pisanie o seksie i pisanie kontrowersyjne (pod prąd i na ostro, najlepiej rzucając mięsem na prawo i lewo).
Ta taktyka przyciągnie wielu.
Na pewno Dzieci Neostrady.



newsletter - czyli kolejny sposób by zjednać i długotrwale pozyskać followersów, napędzających ci ruch na blogu. Jeśli zadajesz sobie pytanie, po co w ogóle tworzyć newsletter, skoro przecież i tak na blogu piszesz wszystko, co masz to powiedzenia, to ewidentnie nie czaisz bazy :)
Każdy profesjonalny bloger wysyła newslettery, gdyż one: tworzą więź z followersami i dają im poczucie bycia w grupie wyróżnionej, budują zaufanie (to wszystko cytaty - dla mnie to kosmos), napędzają jeszcze bardziej ruch na blogu (bo jak ktoś w gonitwie przez miliony blogów i innych treści dostępnych w otchłaniach wirtualnej sieci zapomni zajrzeć na twój blog, to po otrzymaniu newslettera zrobi to niechybnie).
Ponadto newslettery mogą być przesyłane dalej (więcej followersów, tadam!) i pomagają zidentyfikować twój target (jak? nie pytajcie, aż tak się nie wglębiłam w kejs).


nick - czyli blogowy pseudonim. Coś bardzo nieprofesjonalnego.
Żeby zrobić karierę w blogosferze należy budować swój branding w oparciu o swoje prawdziwe imię i nazwisko (to pisałam ja, Fidrygauka :))


picz pijarowy - no dobra, trochę może przesadziłam z tym spolszczeniem angielskiego PR pitch :o)
Generalnie chodzi o to, że specjaliści od PR (public relations=osoba zajmująca się kontaktami z innymi firmami) kontaktują się z PRAWDZIWYMI blogerami i robią wszystko (wyjeżdżają z tym pitch'em właśnie), żeby zachęcić ich do opisania, zareklamowania, zrecenzowania swojego produktu na blogu. To oczywiście dotyczy tylko blogerów profesjonalnych, którzy mają rzesze followersów, którym mogą zareklamować dany produkt. 

'Pijarowskie' mowy muszą być bardzo wyważone, albowiem blogerzy miewają bardzo wrażliwe ego i nie lubią być traktowani grupowo. Zaproponowanie blogerowi specjalizującemu się najnowszymi gadżetami elektronicznymi opisu żelazka to faux pas najwyższej rangi.
Po czymś takim każdy szanujący się bloger strzela focha.


priv – czyli prywatny adres mailowy.
Tajna opcja wymiany informacji i myśli z blogerem.
Bloger, który ma mało komci, zawsze może stwierdzić, że WIĘKSZOŚĆ jego korespondencji toczy sie na privie. Brzmi to bardziej tajemniczo, tym bardziej, że nikt nie może tego sprawdzić.
Są dwie szkoły jazdy. Jedni blogerzy twierdzą, że komcie na priva są gorsze, bo nie przyczyniają się do podnoszenia bloga w rankingach. Innych to nobilituje i uważają, że budowanie OSOBISTEJ relacji z followersami przy pomocy priva jest dużo bardziej wartościowe.




przeportować - czyli przenieść lub skopiować. Przeportować brzmi oczywiście o niebo bardziej profesjonalnie :)

puste lajkersy - coś, czego blogerzy bardzo nie lubią. Lajki muszą być poparte komciem. Oczywiście nie hejterskim :)

rewenju szering - głęboko pogardzany (na równi z banerkami) sposób zarabiania na filmikach lub zdjęciach. Bloger wyraża zgodę np. na umieszczanie swoich materiałów w sieci, za co dostaje wynagrodzenie pieniężne. Materiały te wykorzystywane sa najczęściej w reklamie. Wielkie firmy (rekiny) zarabiają krocie, a blogerom (płotkom) odpalają niewielki procenty czyli dzielą się dochodem (share revenue).
Nie dla szanujących się blogerów.


rss-y - technologia pozwalająca na czytanie kontentu z różnych blogów zaraz po ich opublikowaniu :)

social media - media społecznościowe, czyli wszystkie te fejsy, jutjuby, nasze klasy, twittery, google+, blipy i całe mnóstwo innych portali, bez których prawdziwy bloger obejść się nijak nie może.

Popatrzcie, gdzie was jeszcze nie ma!
szerowanie - czyli przekazywanie kontentu w świat. Najczęściej szeruje się zdjęcia - stąd taka popularność Demotywatorów czy Kwejka.
Zdjęcie z podpisem wrzucone na fejsa, pod zdjęciem przycisk 'share', na który się klika.
Operacja trwa ułamki sekund.
I tym sposobem informacje, zdjęcia, linki obiegają cały świat w zastraszającym tempie.




szołmidja - w przeciwieństwie do mediów informacyjnych oraz vlogów osobistych, show media zajmują się głównie nadawaniem programów rozrywkowych.

stopka - miejsce na dole maila lub wpisu na forum, gdzie możesz wstawić aktywny link do twojego BLOGA, czyli miejsce na autoreklamę.

subdżekt - czyli kolejne określenie na czytelnika twojego bloga. Subdżekta trzeba znać i wchodzić z nim w interakcje. Wirtualne wystarczą, choć są też zwolennicy przenoszenia fanu (dobrej zabawy czyli) do realu (i nie, nie chodzi tu o sieć sklepów).

 

SEO - Search Engine Optimizer, czyli proces dzięki któremu strona (np. blog) pojawia się wyżej w wyszukiwarkach. Każdy poważny bloger powienien posiadać tajemną wiedzę z dziedziny pozycjonowania i zaznajomić się z jakąś firmą pozycjonującą strony nie tylko przez zabiegi napędzające ruch, ale też przez analizę słów kluczowch, podglądanie konkurencji, budowanie linków z mediami społecznościowymi i inne strategie manipulacyjne.



start-upy - to rozwijające się, świeżo powstałe firmy, które często biorą początek od profesjonalnych blogów. Jedni twierdzą, że potrzeba do tego przebłysku geniuszu, trochę pracy i szczęścia. Inni twierdzą, że zastosowanie sprytnych taktych, wyuczonych przy prowadzeniu bloga wystarczy. Ja jestem w tej drugiej grupie.

trender (facebook trender) - to narzędzie do monitorowania Facebooka. Już samo analizowanie statystyk nie starcza. Dobrze jest wiedzieć, co dla użytkowników jest ważne i ciekawe. Wyższy stopień wtajemniczenia, ale nigdy nie mów 'nigdy' - nawet cieniasy mogą mieć ambicje!

target group - czyli grupa docelowa, która jest głównym odbiorcą twojego kontentu. Każdy szanujący się bloger powinien znać swój target. Cieniasy go nie znają. Ja np. piszę po polsku o życiu w Anglii i moimi czytelnikami są głównie osoby z Polski.
Żle wybrany target. Szanse na napędzanie ruchu na blogu mam zatem niewielkie.
Muszę zmienić tematykę bloga.
Albo target.
Także jakby co, to sorry :)





troll - to rodzaj internetowego manipulatora. Występuje najcęściej na forach internetowych, ale potrafi też pojawić się na blogach.
Najważniejsze, to NIE KARMIĆ TROLLA, czyli nie wdawać się z nim w dyskusje.
Bardziej rozbudowana typologia trolli (niestety tylko po angielsku) znajduje się pod tym linkiem).



twitty - to wpisy o wpisie. Samo napisanie czegoś na blogu nie jest wystarczające. Trzeba to jeszcze umieścić na facebooku i ćwierknąć o tym na Twitterze, czyli miniblogu do blogowania o blogowaniu. Im więcej szumu w blogosferze, tym lepiej.
Nawet gdyby to miał być tylko cichutki łopocik skrzydełek.




vlog - to video blogging. Polega to na tym, że bloger włącza kamerę w domowym zaciszu i gada do niej, co ślina na język przyniesie. Czasami ten potok słów jest kontrolowany, czasami nie. Niektóre vlogi są świetnymi poradnikami (np. jak gotować czy jak robić makijaż). Inne to najprawdziwszy spontan, nagrywany też często w plenerze.
I takie vlogi - jak się łatwo domyślić - cieszą się największym powodzeniem w erze Big Brothera.




widżet - to taki bardziej uniwersalny gadżet. Najczęściej niezbyt potrzebne dodatki na bloga typu adoptowane wirtualne zwierzątko, albo zegarek (ten zegarek mnie zawsze zdumiewał, choć sama też uległam przez chwilę jego urokowi. Bo - powiedzcie sami - po co komu na blogu zegarek, jak ma już jeden w rogu ekranu??)
Inne widżety są jak najbardziej potrzebne - to chyba nie wymaga dalszego wyjaśniania - w końcu trzeba szerować kontent, namierzać grupę targetową i śledzić followersów.




wyhaczyć przez korpo – marzenie każdego blogera, by ktoś z korpo(racji) czyli takiej większej firmy, która ma nadmiar kasy i nie wie, co z nią zrobić, dostrzegł sieciowe poczynania blogera w sieci (wyhaczył czyli) i zaproponował mu mega kontrakt, za mega wyczesaną kasiorę. Żeby były z tego prawdziwe keszowe przychody, a nie jakieś szitowe rewenju szering czy CPC.



Czy nie wydaje Wam się, że hasła w tym słowniku w większości brzmią (abstrahując od internetowej nowomowy) jak Poradnik Dobrego Sprzedawcy?

No właśnie ...

Ps. Proszę o wybaczenie, jeśli doprowadzał Was do szału nadmiar emotikonek (faktycznie, wwalałam je bez opamiętania :)))))))))), ale próbowałam Wam na wszelkie sposoby dać znać, żebyście czytali z przymrużniem oka, bo wiadomo jak z tym internetem jest: brak komunikacji pozawerbalnej (czyli ekstrakcja 70% wypowiedzi) pozostwia dość spory margines na nieporozumienia, o czym się już nie raz przekonałam.






niedziela, 8 lipca 2012



2012/07/09 06:54:19
Kochana Fidrygauko, co my byśmy bez Ciebie zrobili!!!

2012/07/09 08:01:52
Po przeczytaniu tego (z trudem), wypsnęło mi się przez usta dość niecenzuralne słowo... Nie dosyć, że czytałam coś długiego, to jeszcze w jakimś obcym narzeczu... I obrazki takie jakieś dziwne... I mało seksu... ;)))
Nie chcę sobie zawracać mojej ślicznej główki dochodzeniem treści w treści, więc uznam, że jestem cieniasem bez ambicji. I dobrze mi z tym.

2012/07/09 08:32:15
idę zalajkować to fejsie ;) ale jeszcze pomyślę, czy będzie to pusty like, czy ze słitkomciem ;) jednak pusty ;) to ja Twój followers bez brandingu ;) ROFL
Gość: czarnywieprz, user-31-175-223-127.play-internet.pl
2012/07/09 08:41:20
U mnie dziś w tytule słowa fallus i wagina! Mam nadzieję ściągnąć większą ilość folołersów bo i kejsik interesujący. Niestety jestem podblogerem nie posługującym się nazwiskiem i imieniem i nie mam fanpejdza, na fejsie funkcjonuję moje realne alter-ego lajkujące jak szalone. Zastanawiam się czy nie zacząć pisać o pralkach? Zawsze to jakaś kaska. Można też połączyć seks z pralką, "Jak Asia na Whirpoolu a Zosia na Beko jeździły i co z tego wynikło?"
No, to wiem co to CPC:) Senkju! CU

2012/07/09 10:37:22
Teraz przynajmniej czuję się godna blogowania, bo wiem co znaczy większość wyrażeń z podanej wcześniej listy. Dziękuję i składam ukłony! I lajk na fejsie masz zapewniony (choć pusty lajk póki co - mam nadzieję, że wybaczysz, obiecuję poprawę w przyszłosci)

2012/07/09 13:23:35
Przeczytałam i doszłam do wniosku, że chyba jestem niepełnosprytna albo po prostu za stara na te czasy. :)

2012/07/09 14:04:09
Jestem osobą która branżą się interesowała jeszcze przed rozpoczęciem blogowania żeby wiedzieć "z czym to się je" i Twój słownik uznaję za prawidłowy i do tego przystępny właśnie przez spolszczenia (choć picz rozłożył mnie na łopatki).
Dobrze mieć chociaż podstawową wiedzę na temat SM.

2012/07/09 19:05:53
Nic nie rozumiem . Ale to chyba w moim wieku prawidlowe wiec nawet nie probuje zrozumiec ;)

2012/07/09 21:10:58
dobrze, że ja sobie po prostu prowadze bloga i tyle. Chociaż ostatnio namówiona przez kuleżanke weszlam w interakcje z czyms tam, co będzie umieszczalo skromnie rekalmy na dole moich postów. Ale nie uważam, zeby to przynioslo duze korzyści, z drugiej strony woda drazy skale, jak się samo dzieje, to dlaczego nie?

2012/07/09 22:10:05
@ Żono, dziękować, dziękować. Staram się zapewniać moim followersom dobre kejsy :)

@ Rest - ja też pisałam to z trudem :)
Jestem zdruzgotana, że nie podobają Ci się 'moje' obrazki.
Co do bycia cieniasem bez ambicji, to cóż, każdy dokonuje w życiu jakichś wyborów ;))

@ Berberysku, trudno. Zadowolę się pustym lajkersem ;))

@ Czarny Pieprzu, myślę, że temat ujeżdżania pralek jest całkiem niezły, tylko nie zapomnij zainteresować tym jakiegoś pijarowca Whirpoola lub Beko ;)
Moim zdaniem fallus i wadżajna są zbyt wysublimowane. Dzieci Neostrady takich haseł nie znają :)) Musisz popracować nad słowami kluczowymi, aby wypozycjonować swój blog jeszcze lepiej.

@ Fristerinne, Ty nie bądź taka skromna, bo dobrze wiemy, że followersów, miłośników dobrej kuchni masz sporo :)
A co do komci, to się popraw. Ale dzięki za lajka :)

@ Norma, słówko 'niepełnosprytna' jest przepiękne i kradnę je bez skrupułów. Co do starości, to wątpię. To jest po prostu nowomowa, którą posługuje się tak naprawdę mała grupka osób :)

@ Milexica, wersje spolszczone są żywcem wzięte z paneli blogerów. Nie wiem, czy występują w wersji pisanej. Jak widać, nie byłam zbyt konsekwentna: raz używałam tylko polskich końcówek, a innym razem polskiej wersji fonetycznej :)
Mam nadzieję, że żaden językoznawca tego nie przeczyta ;)

@ Justmaga, spojrzyj się na to, z przymrużeniem oka - jest w tym duża dawka ironii. Napuszona mowomowa, która jest wybitnie hermetyczna.

@ Kasiu, zgadzam się z Tobą. To jest też moja teza przewodnia, ale by ją przedstawić, musiałam zrobić ten wstęp :)
Co do reklam, to sama nie wiem. Z jednej strony dlaczego nie, ale takie banerki faktycznie przynoszą jakieś mikrusowe przychody.

2012/07/10 20:39:00
lajkers pusty jak studnia ;) ale za to spersonalizowany ;))) buźka ;)))

2012/07/10 21:11:00
Followersów "Kuchni" to może 'kilku' by się znalazło ;) Target w sumie też ustalony - wiadomo. Co jednak nie wpływało na poziom znajomości ww pojec. Teraz już, dzięki Tobie, mądra jestem. Jakieś jeszcze SEO by się przydalo i byłabym na szczycie list przebojów.

Z komciami sie poprawię!

2012/07/10 23:08:19
@ Berberys, Firsterinne - widzę, że nauka nie poszła w las :)

2012/07/11 01:11:00
Tak się zbierałam, żeby napisać coś mądrego, ale pudełko nicości mnie dopadło ;). Jak też dziwny rodzaj melancholijnej zadumy, gdy odkryłam, że poniektórzy, do których zaglądam, mają po kilka blogów i to łeb w łeb na dwóch platformach - Pawle i Gawle blogosfery - czyli blogspocie i bloxie ;)
Mujeju. U mnie jakiś straszliwy brak parcia na szkło, ot, hobby, odkryte o 10 lat za późno, żeby się wszystkim przyznawać ;) Ale widzę, że nie jestem w tym osamotniona (w sensie przyznawania się :)

2012/07/11 11:13:47
@ IK, jeśli chodzi o Pawła i Gawła, to bierze się to stąd, że pewnie część ludzi zaczynało na Bloxie, skąd uciekło na Bloggera (ma więcej funkcji do edytowania i można śledzić blogi z innych platform, ale nie ma np. katalogu blogów, polecanych blogów ani rankingów :)) i nie chciało stracić czytelników z Bloxa - bo taka jest prawda, że jak nie ma przypominacza, to się rzadziej zagląda.
Co do parcia na szkło, to ... już chyba nawet nie o popularność chodzi. Może i firmowanie się swoim nazwiskiej jest lepsze, jak się pisze np. bloga o sprzęcie. Ale jak obgaduję sasiadkę lub wieszam psy na szefowej, to wolę być lodzią724 niż Natalią Nowak ;))
Czasami - przyznaję szczerze - trochę mi szkoda, że moi znajomi tego nie czytają, ale takie sobie zrobiłam założenie i się tego trzymam dzielnie :))
Gorzej będzie, jak zostanę sławna i będę musiała się przyznać mężowi :)))
2012/07/11 11:18:16
I slowo cialem sie stalo!!
Czyli widze, ze do prawdziwego Bloggera z ambicjami jest mi ho ho ho albo i jeszcze dalej:))
Ale co z tego jak mam radosc nawet bez zbuka z fejsem, to chyba juz tak zostanie:))

2012/07/11 11:31:49
Ty Stardust, to już nie gadaj!
Może i prawdziwym blogerem nie jesteś (no sorry, ale bez zbuka, to nie masz nawet co startować, ale - jak już pisałam Rest - brak ambicji sie zdarza :)))).
Na pewno jednak jesteś blogerem płodnym i followersów masz krocie, więc już się tak nie kryguj.
A poza tym jak najbardziej wchodzisz z nimi w interakcje i to pozawirtualne.
Może jesteś wyjątkiem potwierdzającym regułę?
Taki Nikodem Dyzma blogosfery ;))) (matko, zaczynam chyba uskuteczniać czarny angielski humor; czyżbym za dlugo już tu mieszkała?)
2012/07/13 09:45:39
No i teraz wiem, czarno na szarym, że nic nie wiem o blogowaniu. Dobrze, że sobie fanpejdża trzasnęłam, bo rysunek z ilością mediów, gdzie można "być" po prostu mnie dobił ;) Poza tym, nadal nie rozumiem fenomenu "ćwierkania" o tym, że ćwierknełam gdzie indziej, albo że zaraz zaćwierkam, tudzież dlaczego nie ćwierkałam i zaraz, ale to zaraz drodzy moi, ćwierknę ;)
2012/07/18 08:48:35
Modologio, ćwierkania też nie rozumiem, choć może wkrótce to pojmę, jak się zacznie olimpiada w Londynie - na każdej stacji mówią: follow us on twitter - czyli London Transport for London będzie publikował najświeższe informacje o korkach. W takim kontekście wydaje się to bardzo przydatnym narzędziem. Jeśli jednak chodzi o nieustanne powielanie informacji - zupełnie tego nie pojmuję.


0 comments:

Prześlij komentarz

Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)

 
Back to top!