Searching...
środa, 18 lipca 2012

zza krzaczka

... się wynurzam, a dokładniej zza góry papierów.

I jak najprawdziwszy nałogowiec marzę o tym, by się wreszcie, w spokoju oddać temu, co lubię najbardziej.

By pójść w tan.
By się zatracić bez reszty.

Fantazjuję sobie o codziennym, bezpruderyjnym, szalonym, dzikim, dłuuuuugim i pełnym gadżetów* ... pisaniu bloga.
A także o podglądaniu innych.
I o zostawianiu gorących, soczystych komentarzy.

Niestety, muszę chwilowo zadowolić się towarem 'blogopodobnym' czyli pisaniem tony zaległych raportów.

Z blogiem to ma wspólnego tyle, co czekolada z wyrobem czekoladopodobnym - formę jedynie.

Blog mi bowiem nie opłaci rachunków.

Za mało followersów :))
Ale, jako że i tak już wytrzymałam ponad tydzień bez pisania, musiałam sobie strzelić 'szocika' z piersióweczki.
Najpierw humorystycznie:
 


Zdjęcie cyknięte w strugach deszczu (kapuśniaczku, więc się nie 'zdjął' odpowiednio - musicie mi uwierzyć na słowo), spod parasolki. Nie mogłam się powstrzymać jak zobaczyłam to 'Celebrating a Great British Summer'.

Summer ???!!!
Are you sure?
Od wizyty mojej teściowej - czyli od 3 miesięcy - pada CODZIENNIE.

A tak swoją drogą, tak od czapy, tak zupełnie z innej mańki, to wyobrażacie sobie jakąkolwiek budowę w Polsce, na ogrodzeniu której widniałby napis:

"Dumni z bycia Polakami. Świętowanie wspaniałego polskiego lata"?

Kosmos.

A teraz coś z dziedziny technologii:


 

To mój najnowszy sprzęt.
Noooo, nie bezpośrednio mój. Gmina mi kupiła.
I paru tysiącom innych pracowników też.

Niezły rozmiar co?
Nie godzi się chyba nazywać tego komputerem.
To przekaźnik danych na serwer :)
Każdy pracownik, posiadający 'magiczną kartę' ze zdjęciem i czipem (na razie jeszcze bez odcisków palca i skanu źrenicy; i dobrze), z każdego pomieszczenia, z każdego budynku uwikłanego w 'gminną sieć intranetową' może mieć dostęp do wszystkich oficjalnych dokumentów.
Nie trzeba nic przegrywać, przesyłać, kopiować czy drukować.

Robisz prezentację, wyciągasz kartę, idziesz do drugiego budynku, wkładasz kartę do identycznego czytnika i w sekundę otwiera ci się ta sama prezentacja (de facto wszystko, co miałeś poprzednio otwarte 'u siebie')

A tempo toto ma zawrotne.

Muskasz myszką i masz.
I na dodatek codziennie automatycznie tworzy się kopia zapasowa wszystkich dokumentów.
Miód na moje serce, które przeżyło już nie jeden stan przedzawałowy skorelowany z danymi i ich potencjalną lub faktyczną utratą.

A jeszcze niecałe dwadzieścia lat temu mój narzeczony pisał do mnie listy miłosne ręcznie (to akurat było bardzo miłe i oczywiście wolę je tysiąc razy niż sms-owe wyznania, które się resetują po paru dniach - a tak chociaż mam dowód na piśmie, że kocha, a przynajmniej, że kochał :)), bo nie było maili, komórek, a toporne komputery mieli tylko nieliczni.

Kosmos!
Tylko ta karta mnie wkurza. Muszę się całymi popołudniami gapić na swoją facjatę ;)

No to nara!

Do usłyszenia (chyba się za bardzo wczułam ten intrnetowo-smsowy slang :))

Odezwę się wkrótce.

=============================

* miałam na myśli jakieś sondy, pagerankingi i inne liczniki wejść (wyjaśnienie dla potencjalnych zbereźników :))


A zresztą!

Chcecie? To macie!

Sonda z przymrużeniem oka (ciekawa jestem, na ile mnie już 'znacie').
Nawiążę do niej w jednym z kolejnych wpisów (na które mam miliony pomysłów i nie wiem, od czego zacząć). Oczywiście celowo pominęłam podręczniki do nauki angielskiego :))

Pierwsza książka po angielsku kupiona przez Fidrygaukę była:
z dziedziny science fiction
książką kucharską
poradnikiem początkującego pisarza
powieścią
pozycją historyczną
zbiorem reportaży
o seksie
o wiktoriańskiej Anglii
dokumentem o rodzinie królewskiej
przewodnikiem po Wyspie








środa, 18 lipca 2012


2012/07/18 08:18:26
Uwielbiam angielskie poczucie humoru:)
A my, może i bez jakiejś szczególnej dumy, ale celebrujemy przecież Polską Złotą Jesień. Ja w każdym razie na pewno i to właśnie dlatego, że jesieni nie znoszę;)

2012/07/18 08:57:04
Ren-ya, ale chyba aż na taką skalę nie celebrujemy tej jesieni :)
Mi to oczywiście nie przeszkadza. Pozytywne wyznawanie? Dlaczego nie? :)

2012/07/18 10:31:55
A ja już myślałam, że tylko nad Dorset pada i to ja mam tylko dość tej pogody. Jak wstaję rano i widzę w oknie, że znów nie ma słońca, to moja wola życia bardzo słabnie. Zwyczajnie ta pogoda zaczyna mnie dołować.
A co do waszych londyńskich, kosmicznych, elektronicznych bajerów, to ja nawet nie wiedziałam, że coś takiego jest możliwe. :) Dzięki za oświecenie.
Pozdrawiam.

2012/07/18 10:58:46
Viki, fakt, że ta pogoda działa depresyjnie, ale ja też nie znoszę upałów, więc jak siedzę w pracy, to mi nawet się ten deszczyk podoba. Tylko głowa nad klawiatują jakoś dziwnie często opada niekontrolowanie :)
Za łagodne zimy jestem w stanie wybaczyć mokre lata.

Co do sprzętu, to ja też nie wiedziałam, że "są dziwy na niebie i na ziemi o których się nie śniło waszym filozofom". Przyszłam do pracy w poniedziałek, a tu komputera nie ma (tylko kurz na biurku pozostał :)). Wszystkie Dell poszły do hell (czyli jak niektórzy mówią tam, gdzie ich przeznaczenie) a ja musiałam pójść po kartę i przejść przez godzinne szkolenie, jak się obchodzić z nowym 'słoneczkiem'.
Nie powiem, wolałabym chyba żeby gmina mi dała podwyżkę (bo jak widać kasy ma jak lodu), ale taka zmiana też mnie zadowala. Będę mogła efektywniej pracować (bo do tej pory samo logowanie zajmowało ok. 10 min., o ciągłym przesyłaniu dokumentów z jednego komputera na drugi nie wspomnę).
A czas to pieniądz :)
Miłego dnia.

2012/07/18 11:23:56
Sprzęt uwielbiam (znaczy, ze coraz nowocześniejszy), ale te tony kabli gwałcą moje poczucie estetyki. Zdjęcie sprzętu też pozostawia dużo do życzenia ( powinnaś się ustawić bardziej z lewej strony, ciut niżej i bliżej ;)))
Głosowałam na te o seksie - inne to nuuuuda. A Ty masz takie skojarzenia jakieś... czemu się zresztą nie dziwię - mnie tak usposabia siedzenie przy fakturach... ;)))
A dlaczego to niebo tak płacze za teściową? Zgupło czy co?

2012/07/18 11:52:26
"tony kabli gwałcą moje poczucie estetyki."

Ja mam skojarzenia?
JA?
No nie wiem, kto tu ma skojarzenia :)))

Kabelki są faktycznie fatalne, ale może da się je jakoś uporządkować.
Co do zdjęcia, to był absolutny spontan. Zupełnie nieretuszowany (no prawie ;)).
Life photography. Emocjonalna reakcja zachwyconej dyletantki.
A przeicież mogłam wyciąć kable w photoshopie. Więc już nie narzekaj!
Obiecuję się poprawić na przyszłość :)

Nie wiem, czy niebo płacze za teściową, ale jestem mu niezmiernie wdzięczna, że zaczęło tę swoją rozpacz PO wizycie 'mamusi', bo przynamniej były okazje do spacerów i spędzania czasu na świeżym powietrzu.
Trzy tygodnie w zamknięciu ... tego bym chyba nie przeżyła ;)

2012/07/18 12:33:15
Gdybyś się ustawiła do zdjęcia niżej, bliżej i z lewej, to Twoje zdjęcie było by lepiej widać ;)))

2012/07/18 13:06:45
Moja Droga - moje zdjęcie celowo rozmazałam. W photoshopie właśnie ;-P
I tak się za bardzo ujawniam :)

2012/07/18 17:29:08
Ważne, że coś piszesz. Nawet jak służbowe i czekoladopodobne:)
Dla grafomana to juz coś:)

2012/07/18 17:34:54
Ototo! Widzę, że rozumiesz 'holika' na głodzie :)
Każdy substytut się nada (choć te raporty, to słowo daję - nie dają żadnego kopa - wręcz wyssysają energię :))
Gość: czarnywieprz, aatr157.neoplus.adsl.tpnet.pl
2012/07/18 23:00:41
Myslę, że możesz zaśpiewać teściowej "Zabrałaś mi lato, a ja ci dam za to..."...Nie martw się, zaraz je dla Ciebie odzyskam i przywiozę zapakowane w folie, świeżutkie, duszne i ociekające swojskim, polskim potem i smażoną kiełbaską!!:P)
Widze, że słynna angielska mgła dociera nawet do wnętrza bo strasznie Cie rozmazała po tej cudownej karcie:))
Uściski:)

2012/07/19 12:36:55
Fidrygałko, tak sobie myślałam o tym celebrowaniu... No a te nasze imprezy dożynkowe? Albo radośnie obchodzone Dni/Święta Pieczonego Ziemniaka? Czy w jakimkolwiek innym kraju istnieje coś takiego?
(choć to prawda, że zielonego pojęcia nie mam na jaką skalę Brytyjczycy celebrują swoje lato, my rzeczywiście robimy to bardziej na ludowo, niż narodowo;)))

2012/07/19 23:56:46
Uważam, że plakaty z hasłami typu "Jesteśmy dumni, że w ogóle cokolwiek budujemy" wniosłyby nutkę optymizmu w tętą deszczową rzeczywistość.
Bo u nas też pada codziennie, a nawet królowej nie mamy. Ani teściowej ;)

Myślałam, że cię metro przejechało, ale jak widać - raporty ;)

2012/07/22 20:47:47
@ Pieprzu, teściowej to ja już lepiej nic nie będę śpiewać, bo ja bardzo ładnie śpiewam, a jej słoń nadepnął na ucho - nie będę kobiety denerwować :)
Pogodę, jak widzę, wysłałaś pocztą. Już dotarła. Dzięki :)
Jak przyjedziesz, to weź tę zimnicę ze sobą, bo ja będę w sierpniu jechać do Polski i proszę tam bez żadnych numerów meteorologicznych :)

@ Ren-ya. Może i masz rację. W końcu jest 'Teraz Polska' i 'Dobre, bo polskie'.
Ale uwierz, coś takiego jak WSPANIAŁE angielskie lato to klasyczny oksymoron :)

@ Inwentaryzacjo, pod metro nie tak łatwo wpaść. Oni teraz bardzo pilnują :)
Co do plakatów, to nam by się przydały, ale oni już przesadzają. Nawet na torbach z ziemniakiami mają flagi i napisy, że to oryginalne, wyspiarskie :)

@ Dear All,
Muszę jeszcze się oddać sztuce pisania raportów przez najbliższy tydzień (mam nadzieję - zostało mi tylko dziewięć :)).
Stayed tuned.
I miłego tygodnia :))

2012/07/27 22:57:29
Oglądam ceremonię otwarcia Igrzysk i pomyślałam o Tobie. Przyszykujesz nam relację ze swojej perspektywy?

2012/07/28 03:46:22
Żono Droga, jest mi tyleż miło (że o mnie pomyślałaś), co głupio, gdyż ... mojej perspektywy nie ma. Przynajmniej nie w kwestii ceremonii otwarcia.
Na razie ledwo co się uporałam z zaległą robotą (choć i tak nie do końca), czeka mnie pakowanie i milion innych rzeczy i najzwyczajniej w świecie sprawę zignorowałam w czym pomógł mi brak telewizora.

Wioska olimpijska jest jakieś marne 60 kilomentrów od mojego miejsca zamieszkania, więc nie planowałam raczej wpaść.
Co prawda wyprodukowałam notatkę niejako związaną z olimpiadą (która powstawała w tym samym czasie, gdy ty pisałaś swój komentarz :)), ale chyba niezupełnie to miałaś na myśli.

Ale kto wie - o Euro też miałam nie pisać :))

Pozdrawiam serdecznie.

0 comments:

Prześlij komentarz

Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)

 
Back to top!