Searching...
sobota, 31 sierpnia 2013

Blog Day 2013 czyli szeptana reklama blogów

A więc już trzeci raz 'świętuję' Blog Day.
'Świętowanie', to słowo mocno na wyrost, albowiem ostatnio zabombiłam całkowicie nie tylko kwestię pisania własnego bloga, ale też czytania tego, co stworzyli inni.
Nie wiem nawet, czy ten zwyczaj jest nadal in vogue, gdyż nie rzuciły mi się w oczy tabuny nagłówków to zwiastujących. Chyba, że autorzy pokrętnie zawoalowali tytuły (nie miałam czasu zajrzeć ;)))

Tym niemniej - jako że zwyczaj bardzo mi się podoba - postanowiłam go kontynuować, nawet jeśli miałabym być samotnym białym żaglem.
I dodać małe co nieco do moich typów z roku 2011 i 2012.


Jak zwykle serdecznie polecam blogi z mojej szpalty bocznej i jak zwykle miałam dylemat, kogo by polecić bez dyskryminacji (a skoro dodałam na listę, to uważam za godne polecenia, dobrze gadam?)

Postanowiłam więc wybrać sobie motyw przewodni, a będą nim ... panowie.
Blogosfera żeńskim pierwiastkiem stoi, a jeśli nie stoi, to przynajmniej jest nim zdominowana.
I mimo, że przecież mężczyźni piszą (książki, felietony, eseje) i to piszą dobrze, to jednak blogerzy XY jakoś tak mnie 'rozczulają' (panowie mnie pewnie za to znienawidzą, ale co ja poradzę, że rozczulają mnie zakochani i blogujący faceci; te dwie cechy nie muszą iść w parze :))
Albo może inaczej ...
Jako żona osobnika nierozmownego, niepiszącego i nieczytającego (w sensie blogów, tym bardziej moich) najzwyczajniej w świecie ich podziwiam, że w ogóle im się chce.


Blogi męskie są zupełnie inne. Są z Marsa, są o technologiach, o polityce, a nawet o żonie i dzieciach (te jednak tylko ironiczne lub sarkastyczne :)).
Nie są przegadane, bez huśtawek nastroju, bez obgadywania sąsiadów i (nadmiaru) emotikonów.


Nie znam ich wiele.
Niektóre (nazwijmy je 'samcze') nie przyciągnęły mojej uwagi.
Polecę Wam jednak parę (w kolejności przypadkowej), na które z przyjemnością zaglądam.


1. Pielgrzymujący Piotr czyli Peregrino
Piotr w swych wędrówkach nie tylko międzyblogowych zawędrował do mnie, a ja z wizytą zwrotną zawitałam u Niego.
Polski romantyk - jak sam o sobie pisze, mieszkający w Stanach, zakochany w swoich córkach, robiący piękne zdjęcia i ciągle poszukujący czegoś w wielkim świecie, co pasjonująco opisuje.
Oprócz tych wszystkich walorów ma jeszcze jeden: odpisuje (wyczerpująco) na komentarze :)))





2. Człowiek-tajemnica o zagadkowych nickach (z tego i poprzedniego bloga) czyli Bossanova Caledonia.
Coś mi mówi, że też romantyk :)).
Pisze o ... no właśnie nie da się zdefiniować, o czym, ale czyż element zaskoczenia nie jest pożądany?

I wyszukuje naprawdę fajne kawałki (muzyczne i filmowe).




3.Pan Profesor gawędzi czyli Profesorskie Gadanie
O współczesnych studentach, o bolączkach polskiego szkolnictwa, o polityce i oczywiście o robaczkach (jako że profesor entomologią się para). Czytam od niedawna, ale blog jest prowadzony od 2005 roku - szczerze podziwiam!




4. Ojciec Wwwirgiliusz chowa dzieci swoje
On wychowuje swoje dzieci, jego zaś Królowa Matka (uwaga: 'wychowywanie przez Królową Matkę' nie zostało autoryzowane przez autora bloga. Dalsze przypisy w komentarzach :)).
Z humorem, przymrużeniem oka, bez zadęcia i do tego fajnym językiem.




5. Czany koń tego wpisu czyli ... Szarmant.
Mimo, że nie zamierzałam polecać żadnych blogów tematyczno-technologiczno-profesjonalnych, ten jednak jest wyjątkowy.
Blog z innej bajki. Nie z mojej bajki. A jednak zaglądam i to dość często, bo w jakiś sposób fascynują mnie niuanse mody męskiej, szczególnie opisane z taką pasją i znawstwem.
Mój mąż umrze nie wiedząc czym jest poszetka czy saddle shoes, a panama i białe spodnie w kancik nie są z kolei w moim guście. Mimo to  jest w tych opowieściach coś wciągającego.
Jak w baśniach 1001 nocy :)





Miłej lektury.


sobota, 31 sierpnia 2013

21 comments:

  1. Droga Fidrygauko .. bardzo dziękuję ! :^) .. otwieram bloggera i widzę jakiegoś faceta bez koszuli skaczącego na tle Cerro Torre w Patagonii .. i potem patrzę, że to ja :^))) .. jest mi bardzo miło .. no i nie mam wyboru .. musieć komentować obficie :^)) .... melduję, że ja już za parę dni będę sobię szeptać w metrze tzn w tej jednej lini w Warszawie .. przypuszczam, że Ty już powróciłaś do tych szeptów z 'mind the gap' w tle :^)) .. a ja tam lubię to jedną linię w Warszawie .. nie mam stresu, że się zgubię :^))
    słoneczne pozdrowienia i oby Twoi sąsiedzi tez wybrali się na dłuższą pielgrzymkę ;^)) .. taką kilkuletnią najlepiej .. myślę, że jesień może ich wywieje w cieplejsze rejony :^))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze, jesteś bardzo spostrzegawczy, skoro od razu na miniaturce rozpoznałeś Cerro Torre w Patagonii, hi, hi, hi.
      I wylądowałeś na stronie głównej u Fidrygauki. To nie to samo co na stronie głównej magazynu Forbes, ale zawsze to jakiś początek :-D
      Mam nadzieję, że się nie obrazisz za 'pożyczkę', ale to zdjęcie jest po prostu odlotowe.
      Ja już jestem z powrotem, już o urlopie zapomniałam. O Wawce i Hiszpaniach jeszcze napiszę. Stay tuned.
      A w metrze warszawskim faktycznie się raczej nie zgubisz :)))

      Usuń
    2. bardzo mi miło, że znalazłem się na Twej stronie .. co mi tam Forbes :^)) .. to zdjęcie to jedno z najbardziej spontanicznych i szczęśliwych zdjęć w moim życiu :^) .. kiedy 3 dni temu jechałem metrem w Warszawie uśmiechałem się na widok ludzi szepczących w metrze :^))
      pozdrawiam bardzo ciepło :^)

      Usuń
    3. Piotrze, kto wie, może Forbes jeszcze przed Tobą :)
      To ludzie w warszawskim metrze szepczą. Ja zaobserwowałam tylko tych wbitych wzrokiem w szybę lub w książkę :)
      A Wawka fajna jest!
      Pozdrawiam równie ciepło ze (znowu) deszczowej Wyspy.

      Usuń
  2. Twoje trzy lata blogowania też robią wrażenie.
    Dzięki za rekomendacje! Z blogami mam tak, jak z serialami. Bardzo łatwo podchwytuję temat, wciągam się, a potem z niecierpliwością czekam na kolejne "odcinki".
    Udanej niedzieli! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, choć do trzech lat brakuje mi ... prawie roku :)))
      Zaczęłam w maju'11 i Blog Day 2011 zastał mnie prawie na początku drogi.
      Wiele blogów umiera śmiercią naturalną dość szybko.
      Jak przetrwam chociaż z pięć lat to będę sobie gratulować :)
      Mnie też blogi wciągają, ale ostatnio obowiązki nie pozwalają nawet na odpowiadanie na komentarze na czas :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. D:a mnie powód do świętowania Blog Day to kolejny wpis na Twoim blogu:) A Peregrino daje radę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pietia, he, he, no właśnie, tak rzadko piszę, że każdy kolejny wpis to wielkie święto :)
      Peregrino zdecydowanie daje radę :)

      Usuń
  4. jaką pierdołą trzeba być, żeby nie znaleźć pracy w stolicy i wyjechać?

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za wyróżnienie, jednak muszę coś sprostować. Primo - Królowa Matka mnie nie wychowuje. Secundo - to ja trzymam pilota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojcze WWWirgiliuszu - hołubienia pilota w żaden sposób nie kwestionuję i nie podważam. Twój ci on jest. Co do Królowej Matki, to że niby pseudonim się wziął znikąd? Ale może to moja nadinterpretacja. Miałam w każdym razie na myśli formowanie, szlifowanie, modelowanie, a nawet uczenie pokory (patrz: urocza historia z medalem)
      Jej przemożny wpływ na Ciebie i Twoja twórczość jest niezaprzeczalny.
      Wychowanie nie musi oznaczać dominacji :)
      Pozdrawiam serdecznie i korektę przyjmuję z pokorą ;)

      Usuń
  6. O, właśnie zauważyłam przenosiny na Bloggera. Bardzo przyjemnie tu u Ciebie. Gratuluję i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowikaa, witaj w nowym miejscu :) Na razie mam małe spowolnienie blogowe, ale myślę, że wkrótce się rozkręcę :)

      Usuń
  7. Bardzo ciekawy przekrój przez męski pierwiastek blogosfery. Ochoczo pozaglądam na blogi, których nie miałam jeszcze przyjemności czytać. Dziękuję za wskazówkę i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj na szlaku wędrówek międzyblogowych :) Mam nadzieję, że sobie upatrzysz coś interesującego. Zapomniałam dodać, że na fajne blogi trafiam też przez przeglądanie blogów polecanych przez polecanych przeze mnie autorów. Pozostaje tylko jeden problem. Kiedy to wszystko czytać? ;)

      Usuń
  8. fidrygauko, ja nie na temat, ale na Twoim poprzednim blogu dałam kiedyś komentarz do posta o imamie, szukałam tego posta już wielokrotnie i nic (na tamtym blogu nie ma wyszukiwarki)

    nie wiem czy odpisałaś, a bardzo chciałabym wiedzieć

    nie wiem, czy post trafił w końcu do nowego bloga, bo też nie umiem wyszukać, tzn obezna wyszukiwarka nie pokazuje nic do hasła "imam" ale może źle zapamiętałam hasło...

    krótko mówiąc: HELP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola, jeszcze nie przeniosłam i jeszcze nie odpisałam. Jest w następnej dziesiątce do przeniesienia, także wkrótce odpiszę.
      Nie wiem, co prawda co to jest CPS, ale jeśli social services, to nie, nie pracuję dla nich, aczkolwiek byłam na paru posiedzeniach, w których stoną byli też moi klienci :)))
      Też mam w planach coś na ten temat napisać. Generalnie to mam wrażnie, że CZASAMI wylewa się dziecko z kąpielą i że faktycznie zabieranie dzieci rodzicom nie jest często najlepszym rozwiązaniem, ale jak czytam niektóre newsy z Polski, gdzie tego typu interwencje wciąż jeszcze leżą i gdzie świadomość społeczna w tej dziedzinie jest bardzo mała (= w mojej opinii), to włos mi się na głowie jeży.

      Jeśli polegać na obiegowych opiniach o szwedzkich 'social services', to ... tu dopiero strach się bać ... (ale może się mylę).

      Usuń
    2. o, dzięki za odpowiedź :)
      CPS to child protection services, zwane czasem social services, a czasem też SS
      (bo i metody podobne)

      a co do Szwecji to właśnie... 20 tysiecy interwencji rocznie ponoć, podziel sobie przez ilość ludzi w SE i porównaj z ilością ludzi w UK... :/ choć ja osobiście się nie spotkałam, ale strasznie dygałam przed pójściem do przychodni z poparzoną żelazkiem ręką synka (kto wie, może już zaczęli tworzyć naszą kartotekę...)

      Usuń
    3. Też miałam incydent, gdy mnie ostro wypytywali, choć byłam niewinna jak niemowlę. Trochę strach się bać ... Mnie ten cały system mocno przeraża, ale z drugiej strony przeraża mnie bezradość np. polskiej policji w sprawach pijackich awantur, gdzie kobiety z dziećmi muszą wiać z domu, a menele chleją i leją dalej bezkarnie. Tu jednak jest większa kontrola i więcej instytucji działających efektywnie (i na korzyść pokrzywdzonych).

      Usuń
  9. Nawet nie wiesz jak fajnie,że do Ciebie trafiła. uwielbiam przypadki :) Bardzo fajnie piszesz na wiele interesujących mnie tematów. Masz kolejna stała bywalczynię :) czekam z niecierpliwością na kolejne fantastyczne posty!

    Pozdrawiam,
    Ewela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Ewela :)
      Zapraszam i mam nadzieję, że tematów mi nie zabraknie :)

      Usuń

Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)

 
Back to top!